O CO CHODZI W ANKIECIE PREZYDENCKIEJ? CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Kandyduję na urząd prezydenta, ponieważ krytycznie oceniam stan naszej demokracji, a w funkcjonujących w Polsce mechanizmach sprawowania władzy widzę wiele patologii nie do pogodzenia z państwem prawa. Główny punkt mojego programu, jakim jest wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) w wyborach do Sejmu, służyć będzie właśnie naprawie demokracji i likwidacji wspomnianych patologii - a więc znacznej poprawie w przestrzeganiu art. 2 Konstytucji, zgodnie z którym Rzeczpospolita jest "demokratycznym państwem prawnym" oraz - nade wszystko - art. 4 ust. 1 Konstytucji, wedle którego władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
Po pierwsze, wielu konstytucjonalistów twierdzi, że z art. 96 ust. 2 Konstytucji, który przewiduje "proporcjonalne" wybory do Sejmu, wynika konieczność stosowania takiego systemu wyborczego, jaki funkcjonuje obecnie. Tymczasem obecnie funkcjonujący system wyborczy w praktyce prowadzi do tego, że wielu wyborców głosuje na przywódcę politycznego (na "jedynkę"), a ich głosy służą do wprowadzenia do Sejmu innych kandydatów. Wybory do Sejmu w znacznej mierze nie są więc bezpośrednie, wbrew podstawowym zasadom demokracji i wbrew art. 96 ust. 2 Konstytucji.
Rozpowszechniony pogląd, zgodnie z którym obecnie funkcjonujące prawo wyborcze jest zgodne z Konstytucją, jest więc niesłuszny - nawet jeśli prawo to jest zgodne z art. 96 ust. 2 Konstytucji, interpretowanym dosłownie i w oderwaniu od kontekstu.
Po drugie, art. 125 Konstytucji, który mówi o referendum, jest interpretowany przez większość polskich konstytucjonalistów restrykcyjnie: nie dopuszcza się uchwalania ustaw w drodze referendum, ani tym bardziej zmiany Konstytucji tą drogą. W tej sytuacji właściwie nic nie można uchwalić w drodze referendum - przecież niemal wszystkie ważne sprawy są w Polsce regulowane przez Konstytucję lub przez ustawy. Taka interpretacja art. 125 pozbawia Naród prawa do sprawowania władzy bezpośrednio, a więc narusza podstawowe zasady ustrojowe zawarte w art. 4 Konstytucji.
Odmowa podpisania ustawy przez prezydenta jest aktem potencjalnie szkodliwym i powinna być stosowana z wielką powściągliwością, zarówno w przypadku przesłania ustawy przez prezydenta do Trybunału Konstytucyjnego, jak i w przypadku tzw. weta, czyli odesłania ustawy do Sejmu. Odmówię podpisania ustawy tylko w szczególnie uzasadnionych, wyjątkowych przypadkach.
Dopuszczam możliwość podpisania ustawy pomimo istnienia wątpliwości co do jej zgodności z Konstytucją bez wcześniejszego odesłania jej do TK,, gdyż zgodność ustawy z konstytucją jest często niepewna, a odmowa podpisania ustawy może okazać się bardziej szkodliwa, niż podpisanie ustawy, której niezgodność z Konstytucją może (ale nie musi) zostać następnie stwierdzona.
Obecnie obowiązujące zasady wyboru posłów na Sejm prowadzą do bardzo niepełnej realizacji art. 2 Konstytucji. Złożę projekty ustaw, które te zasady gruntownie zreformują. Zgodnie z interpretacją art. 125 Konstytucji, którą uważam za słuszną, najwłaściwsze będzie poddanie tych projektów pod referendum, a nie pod obrady Sejmu i Senatu
Reformy wymaga też instytucja skargi konstytucyjnej. Obecnie funkcjonujący model jest modelem wąskim, wyjmuje spod kognicji Trybunału Konstytucyjnego szereg spraw, które dotyczą praw i obowiązków obywateli, w tym tak fundamentalnych, jak prawa wyborcze. W konsekwencji znaczna ilość skarg konstytucyjnych pozostaje bez dalszego biegu.
Nasz komentarz:
Realizacja zadania czuwania nad przestrzeganiem Konstytucji według pomysłu Pawła Kukiza polega, jak się wydaje, na doprowadzeniu do "pełniejszej", czy też "lepszej" interpretacji art. 2 Konstytucji, zgodnie z którym Rzeczpospolita jest "demokratycznym państwem prawnym" oraz art. 4 ust. 1 Konstytucji, wedle którego władza zwierzchnia w RP należy do Narodu. Służyć temu mają postulaty wprowadzenia JOW w wyborach do Sejmu i możliwości uchwalania ustawy bezpośrednio w drodze referendum. Obydwa rozwiązania są stosowane w państwach demokratycznych (JOW: Wielka Brytania, USA; uchwalenie ustawy w referendum - Francja). Trudno jednak wyrokować jaki efekt spowodowałoby ich przeszczepienie na polski grunt. Zauważmy, że obydwa rozwiązania stosowane są zazwyczaj w krajach tzw. dojrzałych demokracji, w których obywatele posiadają polityczne wyrobienie w sprawach publicznych. Polskie życie publiczne, z uwagi na upływu dopiero ćwierćwiecza wydaje się na takie wyzwania nie być jeszcze przygotowane. Oczywiście ten głos krytyczny formułujemy z punktu widzenia pewnego "konserwatyzmu konstytucyjnego", zdając sobie sprawę, że zmiany społeczne niejednokrotnie idą dużo szybciej i w sposób niezależny od tego, co nauka uznaje za "słuszne i właściwe".
Od wprowadzenia tych reform, znacznie mniejsze znaczenie dla Pawła Kukiza wydaje się mieć choćby kontrolowanie przez prezydenta stanu konstytucyjności prawa. Wskazuje on bowiem, że odesłanie ustawy do TK w trybie kontroli prewencyjnej jest aktem "potencjalnie szkodliwym" i winno mieć miejsce jedynie w wyjątkowych wypadkach. Tego typu postawę trudno zrozumieć. Z jednej bowiem strony Paweł Kukiz jest "ortodoksyjnym demokratą", a z drugiej z dużą dozą pobłażliwości podchodzi do możliwości obowiązywania prawa niezgodnego z Konstytucją, która jest przecież wyrazem woli suwerena, a zatem bliskiego Panu Kukizowi "demosu". W tej mierze należy zaznaczyć, że prezydenckie uprawnienie do kwestionowania konstytucyjności prawa może skutecznie chronić obywateli przed wejściem w życie regulacji godzących w ich prawa, dlatego dość krytyczne ustosunkowanie się do niej kandydata deklarującego wzmocnienie podmiotowości tychże obywateli, jest istotnie zaskakujące i zasługuje - naszym zdaniem na surowy wytyk!
Oczywiście możliwość wykorzystania przedmiotowej kompetencji w "szkodliwych" celach istnieje, ale ryzyko takie dotyczy de facto każdej kompetencji organu władzy publicznej. Kandydat nie sprecyzował także w żaden sposób, jakie to "szczególnie uzasadnione, wyjątkowe przypadki" jego zdaniem uzasadniają odesłanie ustawy do TK (lub jej zawetowanie). Uważa on również, że prezydent może złamać swój obowiązek czuwania nad przestrzeganiem konstytucji, podpisując ustawę co do której konstytucyjności istnieją poważne zastrzeżenia, bez uprzedniego skierowania w tej sprawie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Co ciekawe, jest to akceptacja praktyki dość często stosowanej przez obecnego piastuna urzędu prezydenckiego, ostro przecież przez Pawła Kukiza krytykowanego. Kandydat wskazuje, że zgodność ustawy z konstytucją jest często niepewna, a odmowa podpisania ustawy może okazać się bardziej szkodliwa, niż podpisanie ustawy. Czy jednak w wypadku zaistnienia takiej wątpliwości, nie powinien jej rozstrzygnąć umocowany do tego organ władzy sądowniczej, czyli TK, nie zaś samodzielnie prezydent - podmiot zdecydowanie bardziej "polityczny" od Trybunału?
Krytyka obecnego ukształtowania skargi konstytucyjnej nie jest oczywiście nowym postulatem w dyskursie konstytucyjnym. Fakt, że podnosi ją kandydat na prezydenta ocenić należy bardzo pozytywnie. Oznacza to bowiem, że Paweł Kukiz zna i rozumie otoczenie prawne, w ramach którego, przyszłoby mu wykonywać najwyższy urząd w państwie. Wskazać przy tym należy, że zakres kwestii, których skarga konstytucyjna może dotyczyć jest znacznie szerszy np. w Niemczech czy w Hiszpanii. Pytanie oczywiście, czy ewentualne rozszerzenie go także w Polsce, nie spowoduje paraliżu funkcjonowania TK, który zostanie "zalany" przez skargi osób traktujących go jak kolejną instancję sądową? Paweł Kukiz nie sprecyzował zresztą, jaki miałby być konkretnie zakres owego rozszerzenia modelu skargi. Nie można się również zgodzić ze stanowiskiem kandydata, że praw wyborczych nie można obecnie dochodzić w ramach skargi konstytucyjnej, gdyż w myśl art. 79 konstytucji może ona dotyczyć wszystkich praw i wolności określonych w ustawie zasadniczej.
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Zamierzam korzystać z weta ustawodawczego jak najrzadziej. Nie popieram wprowadzenia weta cząstkowego.
Nasz komentarz:
Niewątpliwie na aprobatę zasługuje deklaracja powściągliwości w stosowaniu weta. Paweł Kukiz chce być zatem prezydentem koncyliacyjnym, spokojnie podchodzącym do ustaw przedłożonych mu do podpisu. Jednak kandydat nie wskazał, w jakich przypadkach byłby gotów od owej powściągliwości odstąpić, np. czy byłyby to poważne wady legislacyjne ustawy, nietrafność merytoryczna jej postanowień lub kwestie światopoglądowe. Ciekawe, co zrobiłby prezydent Paweł Kukiz, gdyby na jego biurko wpłynęła ustawa o in vitro lub regulacja dotycząca liberalizacji polityki aborcyjnej? Pytanie to nie jest chyba teoretyczne, jeżeli zważy się na przewidywany kształt sceny Politycznej w Polsce przez najbliższe lata.
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Wymóg kontrasygnaty powinien zostać zniesiony w tych sprawach, w których nadawanie kompetencji premierowi nie jest logiczne. W obecnym stanie prawnym dotyczy to przede wszystkim nominacji prokuratora generalnego. Byłoby jednak wskazane dopuszczenie przez Konstytucję, aby pod określonymi warunkami ustawa zwykła mogła zezwalać na takie akty.
Nasz komentarz:
Postulat zwolnienia od kontrasygnaty aktu powołania Prokuratora Generalnego jest niewątpliwie logiczny, gdyż ideą nowelizacji ustawy o Prokuraturze z 2009 r. było zmniejszenie wpływu Rady Ministrów na funkcjonowanie Prokuratury, m.in. poprzez rozdzielnie funkcji Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości oraz powierzenie kompetencji do powoływania tego pierwszego prezydentowi, dokonującego wyboru spośród kandydatów przedstawionych mu przez Krajową Radę Sądownictwa i Krajową Radę Prokuratury. Powołanie Prokuratora Generalnego nie jest obecnie zwolnione od kontrasygnaty udzielanej przez premiera, ten ostatni ma przez to bardzo istotny wpływ na obsadę tej funkcji, gdyż bez jego podpisu taki akt urzędowy prezydenta nie będzie ważny - a zatem wspomniany wyżej cel reformy ustrojowej Prokuratury z 2009 r. nie jest w pełni zrealizowany.
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Kompetencje prezydenta w sprawie polityki zagranicznej uważam za właściwe i nie proponuję zmian w tym zakresie.
Należy napisać na nowo art. 134 Konstytucji, tak aby stał się spójny i aby kompetencja rządu w sprawie prowadzenia polityki państwa była respektowana również w kwestiach obrony narodowej i w sprawach wymagających użycia sił zbrojnych.
Nasz komentarz:
Czytając tę odpowiedź, można odnieść wrażenie, że Paweł Kukiz chce być prezydentem - strażnikiem pałacowego żyrandola. Z jednej strony mamy do czynienia z silną, również medialną osobowością, a z drugiej należałoby odnotować daleko idącą powściągliwość tego kandydata. Szczególnego podkreślenia wymaga, że Paweł Kukiz nie dąży do zwiększenia roli prezydenta w tych obszarach, które tradycyjnie były w III RP polem konfliktów na linii głowa państwa - rząd. Wszyscy pamiętamy spór ś.p. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska o prawo do formułowania polityki zagranicznej, a później jej prezentowania na arenie międzynarodowej, również na forum Unii Europejskiej. Spór ten rozstrzygnął ostatecznie Trybunał Konstytucyjny, dając "Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek", co jednak ze względu na dwuczłonowość egzekutywy i konstytucyjne wymieszanie kompetencji pomiędzy prezydenta i Radę Ministrów, nie wyeliminuje takich sporów w przyszłości. Zapewne będąc tego świadomym, Paweł Kukiz nie proponuje zwiększenia prezydenckich kompetencji w dziedzinie polityki zagranicznej, a w zakresie obronności wręcz postuluje (choć bez określenia konkretów) reformę, która ma służyć raczej dalszemu zwiększaniu roli rządu i osłabianiu znaczenia głowy państwa. Warto odnotować, że jest to kierunek przeciwny w stosunku do np. dokonanych ostatnio zmian w ustawie o powszechnym obowiązku obrony - zwiększających zakres władzy prezydenta w zakresie obronności np. poprzez powierzenie mu kierowania obroną państwa w czasie wojny.
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Prowadzenie polityki państwa powinno pozostać w rękach rządu.
Nasz komentarz:
Odpowiedź kandydata nie wymaga szczegółowego komentarza, gdyż jak się wydaje swe poglądy w tej sferze wyłożył on już odpowiadając na poprzednie pytanie
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Prezydent ma prawo odmówić mianowania sędziego. Jeśli odmówimy tego prawa prezydentowi, to korporacja sędziów stanie się za bardzo autonomiczna. Ogromne znaczenie, jakie trójpodział władzy i niezawisłość sędziów mają w państwie prawa, nie może nam przysłaniać faktu, że władze wybrane demokratycznie powinny mieć ostatnie słowo w wielu sprawach.
Nasz komentarz:
Kandydat opowiada się za interpretacją art. 179 Konstytucji zastosowaną przez ś.p. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który w 2008 r. odmówił powołania kandydatów na urząd sędziowski, zaproponowanych przez Krajową Radę Sądownictwa. Paweł Kukiz nie wskazuje jednak, w jakich przypadkach może nastąpić odmowa powołania sędziego. Taka odmowa jest - naszym zdaniem, choć są w tej sferze zdania odmienne - konstytucyjnie dopuszczalna, jednak jedynie w szczególnych wypadkach, sprowadzających się do ujawnienia wcześniej nieznanych okoliczności dyskwalifikujących kandydata, gdy przemawia za tym potrzeba ochrony Konstytucji. W przeciwnym wypadku istnieje ryzyko arbitralnej odmowy powołania, np. z uwagi na krytyczną ocenę orzeczeń wydanych dotychczas przez tego sędziego (jeśli ubiega się on o stanowisko w sądzie wyższej instancji), czy nawet jego koligacji rodzinnych - zwłaszcza, że postanowienie prezydenta nie wymaga uzasadnienia i nie podlega zaskarżeniu do jakiegokolwiek innego organu.
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Prawo łaski było w niektórych przypadkach nadużywane. Prawo łaski należy zreformować. Proponuję, aby Sejm miał kompetencję do cofania prezydenckiego aktu łaski (kompetencja ta powinna być używana tylko wyjątkowo).
Nasz komentarz:
Kandydat nie sprecyzował na czym polegały wskazywane przez niego nadużycia i kto miałby się ich dopuścić. Propozycję cofania przez Sejm prawa łaski trudno uznać za zasadną lub - nazywając to po imieniu - mocno przedobrzoną. Po pierwsze, jedną z zasad sytemu parlamentarno-gabinetowego (a taki, choć w zmodyfikowanej formie przyjmuje Konstytucja z 1997 r.) jest to, że prezydent nie ponosi przed parlamentem odpowiedzialności politycznej za kierunek obranej przez siebie polityki, a jedynie odpowiedzialność konstytucyjną za złamanie prawa. Możliwość uchylenia aktu łaski oznaczałaby zaś wprowadzenie pewnego mechanizmu politycznej odpowiedzialności głowy państwa przed Sejmem. Po drugie, oczami wyobraźni można wydrzeć nieustające targi polityczne o podtrzymanie lub uchylenie ułaskawienia, jako element bieżącego dyskursu politycznego, ściśle przecież związanego z realizacją poszczególnych partykularyzmów, jakie zderzają się na forum izby parlamentarnej. Po trzecie wreszcie, osoba której dotyczy taki akt, pozostawałaby w długotrwałej niepewności co do swej sytuacji prawnej. Już samo postępowanie o ułaskawienie trwa bardzo sługo (zazwyczaj około roku), to jeszcze winowajca zmuszony byłby, aż obciążony innymi pracami Sejm, zajmie się jego sprawą. Po czwarte, a do drugiego nawiązujące, nie można wykluczyć, że (wbrew szczytnym intencjom kandydata) Sejm nadużywałby tej kompetencji np. dla celów walki politycznej z prezydentem.
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Nie widzę takiej potrzeby.
Nasz komentarz:
Kandydat nie uzasadnił swego stanowiska, czyli "nie, bo nie". Jest ono jednak dość zaskakujące, zważywszy, że w odpowiedzi na jedno z poprzednich pytań postulował wzmocnienie pozycji ustrojowej Prokuratury poprzez zwolnienie prezydenckiego aktu powołania Prokuratora Generalnego od wymogu kontrasygnaty premiera.
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Stosunki między Polską a Unią Europejską, to ważna kwestia ustrojowa, która powinna być wyraźnie uregulowana w Konstytucji.
Nasz komentarz:
Kandydat nie wskazał, czy zamierza podjąć inicjatywę odnośnie wprowadzenia w Konstytucji RP rozdziału dotyczącego uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej, tak jak to uczynił w 2011 r. Bronisław Komorowski. Co jednak istotne, urzędujący prezydent, ze szkodą dla naszego systemu ustrojowego, nie ponowił jej gdy, nie doszła do skutku z uwagi na koniec poprzedniej kadencji Sejmu.
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Nie.
Nasz komentarz:
Kolejna odpowiedź typu "nie, bo nie". Kandydat nie uzasadnił szerzej swego stanowiska. Nie wskazał także, czy kształt ustrojowy Senatu winien ulec w jego ocenie jakimś zmianom
Odpowiedź udzielona przez Pawła Kukiza:
Wprowadzenie większościowego systemu wyborczego, opartego na jednomandatowych okręgach wyborczych, spowoduje, że wybory staną się bezpośrednie, że posłowie będą uzależnieni przede wszystkim od swoich wyborców (dziś są uzależnieni w pierwszym rzędzie od przywódców partyjnych). Większościowy system wyborczy doprowadzi do dwupartyjności, czyli do systemu politycznego, w którym rząd jest tworzony przez zwycięską partię, a więc skład i program rządu bezpośrednio wynikają z wyników wyborów (w wielopartyjnym systemie proporcjonalnym rząd tworzony jest w drodze negocjacji międzypartyjnych, jakie mają miejsce już po wyborach; skład i program rządu zależą od wyników wyborów jedynie w sposób pośredni).
Nasz komentarz:
Postulat wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu jest głównym punktem programu wyborczego Pawła Kukiza. Nie sposób ocenić jak realizacja tego postulatu przełożyłaby się dziś na kształt polskiej sceny politycznej. Warto zwrócić uwagę, że kandydat postrzega jako "bezpośrednie" jedynie wybory przeprowadzane w tym systemie, pomimo, że system proporcjonalny istniejący obecnie w Polsce również daje wyborcy prawo wskazania swego kandydata bez jakichkolwiek "ciał pośredniczących" - gdyż to wyborca decyduje, który z kandydatów na liście będzie miał pierwszeństwo do uzyskania mandatu. Oczywiście sposób tworzenia list oraz zagadnienie na ile wyborcy kierują się swoją oceną, a na ile pozycjami danych kandydatów na liście, to już kwestia politologii i socjologii, nie zaś prawa konstytucyjnego.
CZYTAJ TAKŻE ODPOWIEDZI PAWŁA TANAJNO I KOMENTARZE DO NICH >>>