Grzegorz Kowalczyk: Dlaczego PSL opowiada się za dotychczasowym kodeksem wyborczym?
Krzysztof Paszyk, PSL: Bronimy polskich samorządów. Ordynacja proponowana przez PiS jest podporządkowana interesom tej partii. Planowane zmiany - wbrew temu, co mówią pomysłodawcy - wcale nie są proobywatelskie. Według naszych szacunków aż 40 proc. głosujących zostanie pozbawionych wpływu na swojego przedstawiciela w samorządzie. Upolitycznieni komisarze wyborczy, w myśl zasady „gdzie PiS nie może, tam komisarz pomoże”, również stanowią wielkie zagrożenie dla rzeczywiście demokratycznego wyboru przedstawicieli. Projekt znacznie ogranicza możliwości niepartyjnych komitetów wyborczych. A przecież to sól samorządu. Kolejny problem to napięte terminy, które zdaniem ekspertów PKW są po prostu nie do zrealizowania. Prof. Wojciech Hermeliński (szef PKW - przyp. red.) wprost mówił, że grozi nam olbrzymi chaos. Po co nam kolejna awantura i powszechne kwestionowanie wyników? W 2014 roku widzieliśmy, jak kończą się próby zmian, na które nie ma wystarczająco dużo czasu. Samorząd powinien pozostać otwarty dla lokalnych społeczności - głęboka ingerencja polityczna grozi strasznymi wypaczeniami. Bez względu na różne opinie, samorząd w Polsce po ’89 roku naprawdę się udał. Uszanujmy to.
Zdaniem obrońców projektu, likwidacja JOW-ów w najmniejszych gminach i rezygnacja z progu wyborczego da szansę mniejszym ugrupowaniom.
Argument, jakoby zniesienie progu wyborczego zwiększyło autentyczność wyborów, jest chybiony. Przy proponowanym zmniejszeniu liczebności mandatów w okręgach w zakamuflowany sposób próg wyborczy podniesie się nawet do 40 proc. To mydlenie oczu obserwatorom.
PiS deklaruje, że weźmie pod uwagę część uwag PKW. Czy to zmieni stanowisko PSL?
Zobaczymy, jednak nasze zastrzeżenia są dość generalne. Nie mamy nic przeciwko zmianom wprowadzającym większą transparentność. Jednak na nowości potrzeba czasu, tak aby nie destabilizować całego procesu wyborczego. Jestem orędownikiem kamer w lokalach wyborczych, tylko co jeśli w wielu z nich nie zdziałają one w należyty sposób? Będzie to kolejny argument do nieuznania wyników. Być może właśnie o to chodzi, żeby wykorzystać takie niedoskonałości do ponawiania wyborów, jeśli ich rezultat okaże się niepomyślny. Pozwolenie PiS na majstrowanie przy wyborach może przynieść bardzo niebezpieczne skutki.
Jakie?
Ufam przedstawicielom Państwowej Komisji Wyborczej, którzy bardzo jasno mówią, że nie da się wprowadzić wszystkich zmian w zaledwie dziesięć miesięcy. Porażka proceduralna w wyborach samorządowych oznacza duże zagrożenie dla funduszy unijnych. Za rok większość samorządów będzie w apogeum wydawania środków europejskich. Jeśli doprowadzimy do wątpliwości odnośnie statusu samorządów, Unia Europejska może zakwestionować jakość, celowość i prawidłowość wydawania pieniędzy. Oby to nie doprowadziło do konieczności zwracania środków do Brukseli.
Podobna sytuacja miała w przeszłości miejsce?
Nie znam takich przypadków, lecz jeśli mielibyśmy do czynienia z powszechnymi wątpliwościami dotyczącymi prawidłowości wyborów w całej Polsce, takie konsekwencje byłyby możliwe. To podstawa do tego, aby zatrzymać środki bądź wymusić ich zwrot. A to oznacza niemiłosierne straty dla samorządów, bo przecież większość projektów ze środków unijnych wymaga wyłożenia własnych pieniędzy, które potem są rekompensowane. W efekcie gminy popadłyby w duże zadłużenie. Zmiany są zatem groźne nie tylko pod względem politycznym czy ustrojowym, lecz również w wymiarze ekonomicznym.
Platforma Obywatelska i Nowoczesna zapowiedziały bliższą współpracę w samorządach. Przedstawiciele obu partii tłumaczyli to m.in. koniecznością dostosowania się do zmian w kodeksie wyborczym. PSL planuje przyłączenie się do takiego sojuszu?
Z uwagą przyglądamy się sytuacji. Nie podjęliśmy jeszcze żadnych decyzji, zobaczymy, jak będą przebiegały dalsze prace nad projektem PiS. Od tego uzależniamy formułę swojego startu. Dotychczas deklarowaliśmy, że chcemy iść do wyborów samodzielnie. Nie ukrywamy, że takie rozwiązanie najbardziej nam odpowiada - do tej pory dzięki temu uzyskiwaliśmy w samorządach bardzo dobre wyniki. Niemniej, zmiany wymuszają na nas pewien reset w koncepcji strategii wyborczej. Najbliższe tygodnie pokażą, w którą stronę pójdziemy zarówno pod względem list do rad gmin, powiatów i sejmików wojewódzkich, jak również kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.