W partiach wciąż trwa układanie list wyborczych, ale potencjalni kandydaci zaczęli już robić pierwsze kampanijne plany. Jesienne wybory parlamentarne najprawdopodobniej odbędą się według reguł znowelizowanego Kodeksu wyborczego, który wprowadził zakaz wykorzystywania billboardów i płatnych spotów w radiu i telewizji.
Wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska, która będzie otwierać listę Sojuszu w okręgu podwarszawskim, chce w walce o głosy postawić na bezpośredni kontakt z elektoratem. "Pewnie będę wychodziła bardzo wcześnie z domu a wracała bardzo późno" - powiedziała PAP. Zapewniła, że nie boi się trudnych pytań i dobrze zna problemy ludzi mieszkających na terenie jej nowego okręgu wyborczego.
Piekarska zamierza też wzywać swoich konkurentów do tematycznych debat m.in. o służbie zdrowia i infrastrukturze. Jak powiedziała, rozmawiała już o tym pomyśle z Januszem Piechocińskim (PSL), który - według niej - zgodził się.
Wiceszefowa SLD chce też wykorzystywać w kampanii internet i myśli na przykład o organizowaniu czatów z wyborcami. Piekarska, która kiedyś pisała teksty piosenek, nie wykluczyła, że jej kampania będzie też miała element artystyczny. "Być może poproszę o wsparcie moich młodych kolegów" - zapowiedziała.
Z kolei startujący z Krakowa poseł PO Jerzy Fedorowicz powiedział PAP, że nie będzie "tańczył na rurze i organizował eventów, które mogłyby zaszokować". Jak zaznaczył, jego kampania wyborcza będzie tradycyjna i podobna do wcześniejszych.
Według Fedorowicza najbardziej sprawdzoną metodą na skuteczną kampanię jest rozmowa z ludźmi. "Po prostu osobiście wręczę im swój program. Poproszę tych, którzy uważają mnie za porządnego człowieka, o oddanie głosu na moją osobę" - powiedział poseł PO.
Podobnego zdania jest poseł PiS Joachim Brudziński, który będzie startował ze Szczecina. "Możliwie często będę odbywał osobiste spotkania z wyborcami, bo to daje najlepszy efekt" - powiedział PAP.
Brudziński zaznaczył, że będzie też chciał wykorzystać internet. "Na portalach będę chciał trafić do wyborców ze swoim programem. Będę także chętnie udzielał wywiadów i uczestniczył czatach" - zapowiedział.
Na internecie chce oprzeć swoją kampanię wyborczą Grzegorz Pisalski (Unia Pracy), który w ostatnim czasie opuścił klub parlamentarny SLD i przeszedł do klubu PO. W jesiennych wyborach parlamentarnych wystartuje z trzeciego miejsca na liście Platformy w Sosnowcu.
"Będę wykorzystywał portale społecznościowe m.in. Facebook i nk.pl. Bardzo liczę na to, że uda mi się dotrzeć do świadomości młodych wyborców" - powiedział Pisalski PAP.
Poseł chce też wykorzystać pomysł z niedawnej kampanii niezależnego kandydata na prezydenta Sosnowca Macieja Adamca, którą to kampanią kierował. Jak mówił, chodzi o rozdawanie tzw. grosika na szczęście, czyli jednogroszówki wklejonej w niewielką ulotkę wyborczą w formie kalendarzyka. "Ma to tę zaletę, że jest supertanie, a każdy jednak taki grosik schowa do portfela. Później sobie o nim przypomni, może komuś pokaże" - przekonywał Pisalski.
Nie zamierza przy tym zrezygnować z kampanii bezpośredniej. Pisalski powiedział, że wzorem prezydenta USA Baracka Obamy, będzie odwiedzał mieszkańców Sosnowca i na przenośnym komputerze pokazywał im krótki film prezentujący jego kandydaturę.
Również poseł PJN Lucjan Karasiewicz w kampanii wyborczej postawi na internet, a swoje materiały wyborcze będzie rozpowszechniał na portalach Facebook, YouTube oraz na Naszej Klasie. Dodał, że materiały te podzieli na trzy części. "Pierwsza to informacje o mojej dotychczasowej działalności. Druga komentowanie spraw bieżących. Trzecia część będzie poświęcona sprawom prywatnym" - powiedział. Jak dodał, filmiki nie będą profesjonalne, będą "kręcone kamerą w telefonie, a ich długość nie będzie przekraczać 30 sekund".
Poseł PJN dodał, że w czasie kampanii posłuży się także tradycyjnymi metodami. "Będę pojawiać się na różnych uroczystościach i rozmawiał z ludźmi. A wolontariusze będę wręczać materiały wyborcze informujące o mojej działalności" - powiedział.
Z kolei poseł PSL Franciszek Stefaniuk, startujący z Chełma, powiedział PAP, że nie zamierza przeprowadzać intensywnej kampanii wyborczej. "Kampania jest dla osób, które pragną wejść pierwszy raz do parlamentu. W polityce pracuję już dobrych kilka lat i dwa miesiące przed wyborami nie zmienię swojego wizerunku" - podkreślił poseł ludowców, który w ławach poselskich zasiada nieprzerwanie od 1989 r.