Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział w poniedziałek, że chce wyznaczyć datę wyborów parlamentarnych na 9 października. Mają trwać jeden dzień. Dodał, że formalną decyzję w tej sprawie ogłosi na początku sierpnia.
"Dobrze się stało, że ogłoszone zostały wybory jednodniowe" - powiedział PAP Błaszczak. "Dwudniowe wybory byłyby sprzeczne z Konstytucją RP, która mówi wyraźnie o tym, że wybory odbywają się w +dzień wolny od pracy+" - zaznaczył.
Polityk PiS powiedział też, że nie spodziewał się, by prezydent zdecydował się "złamać konstytucję" poprzez zarządzenie dwudniowego głosowania. Jak mówił, ma nadzieję, że o decyzji Komorowskiego zadecydowało "poszanowanie prawa".
Szef klubu PiS skrytykował natomiast zapowiedziany termin wyborów. "9 października to bardzo wczesny termin" - powiedział.
Jak zaznaczył, "PiS już wiele miesięcy temu zwracało uwagę, że wybory powinny odbyć się przed rozpoczęciem polskiej prezydencji". "W trakcie prezydencji zmiana rządu może spowodować problemy - tak było w przypadku Czech" - argumentował.
W ocenie Błaszczaka, "jeśli już wybory nie zostały przeprowadzone przed prezydencją, to powinny się odbyć w maksymalnie późnym możliwym terminie, tak żeby obecny rząd mógł prezydencję dokończyć".
"9 października to termin, który spowoduje, że z całą pewnością zmiana rządu nastąpi w trakcie prezydencji" - podkreślił Błaszczak.