Tusk pytany był na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu, czy weźmie udział w debacie liderów."Czy ktoś przyniesie wreszcie ostateczną odpowiedź co do mojego głównego oponenta, czy on w jakiejkolwiek debacie weźmie udział?" - pytał w odpowiedzi premier.
"Dzisiaj byłem w redakcji <Faktu>. Nie wiem, czy pamiętacie, że cała gorsząca i trochę taka żenująca dla nas wszystkich debata o debatach zaczęła się od tego, że padła propozycja, aby ewentualnie rozpocząć tę debaty np. od debaty w redakcji <Faktu>" - mówił premier. Jak dodał, nawet w tym przypadku Kaczyński "odwrócił się plecami", mimo że zapowiadał swoją gotowość.
Zdaniem Tuska najważniejsze w oczach wyborców byłoby starcie właśnie jego z liderem PiS. Jak mówił, nie dlatego, że przecenia znaczenie swojej osoby. "Ale wiadomo, że te dwie partie dzisiaj biją się o przywództwo. Te dwie partie ubiegają się o realne rządzenie w Polsce" - mówił.
"Fakt, że Jarosław Kaczyński ucieka, kluczy, odmawia jakiejkolwiek debaty - nie tylko mnie jako liderowi partii, która z nim konkuruje, ale też szefowi polskiego rządu - świadczy o czymś bardzo niepokojącym. Albo bardzo boi się tej debaty - nie wykluczam - albo ma coś do ukrycia i obawia się, że w tej debacie to zdyskwalifikuje jego ambicje czy aspiracje" - zaznaczył premier. Tusk stwierdził, że nie rozumie Kaczyńskiego. "Jeśli byłaby możliwość takiej debaty, jestem do dyspozycji" - zapewnił premier.