Wszyscy uczniowie zdawali egzamin na poziomie podstawowym. Przez blisko trzy godziny rozwiązywali 25 pytań zamkniętych oraz 9 zadań otwartych. W sumie mogli za nie otrzymać 50 punktów.

"Obawialiśmy się tej matury, ale okazało się, że nie była wcale trudna. Jedynie nad geometrią musiałem chwilę pomyśleć" - mówi Albert Andrzejewski, uczeń III klasy humanistycznej warszawskiego liceum im. Władysława IV. Podobne wrażenie miała jego koleżanka Ewa Pacholik. "Proste były zadania z algorytmów i wszystkie trygonometryczne, z tangensami i cotangensami, bo były na podstawienie. Gorsze były pytania otwarte" - opowiada.

Jeszcze bardziej zadowoleni byli wczoraj maturzyści z klas o profilu matematycznym. Ich zdaniem egzamin był banalnie prosty. Dorota Piotrowicz, wicedyrektor Liceum Ogólnokształcącego nr 1 w Wyszkowie opowiada, że najlepsi uczniowie kończyli rozwiązywanie zadań nawet godzinę przed wyznaczonym czasem. Niektórzy byli tak zdziwieni niskim poziomem zadań, że doszukiwali się w nich podstępów.

"Bali się osławionego klucza maturalnego, czyli standardowego wzoru odpowiedzi. Na przykład w równaniach kwadratowych nie byli pewni, czy sprawdzający będą zaliczać klasyczne rozwiązywania z szukaniem delty, czy też uznawany będzie raczej rozkład na iloczyn" - opowiada nauczycielka jednego z warszawskich liceów.





Reklama

Matura zaniży poziom?

Z tych niewygórowanych wymagań cieszą się uczniowie, ale zupełnie inne zdanie mają na ten temat eksperci od edukacji. Oni obawiają się, że równocześnie z obniżeniem maturalnych standardów, obniżony zostanie również poziom nauki matematyki w szkołach. Otwarcie przyznają to nawet urzędnicy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.

"Trzeba przecież brać pod uwagę, że to pierwsza po wielu latach przerwy obowiązkowa matura z matematyki. Nie chcemy spłoszyć ani nauczycieli ani uczniów. Poprawa jakości i podniesienie wymagań zajmie nam jeszcze kilka lat" - mówi kierownik wydziału matur w CKE Lucyna Grabowska.

Reklama

Profesor Łukasz Turski z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN obawia się jednak, że mimo tak prostych zadań, wyniki próbnej matury i tak nie będą najlepszy. "Oby tylko to nie posłużyło politykom do odwołania matury z matematyki" - obawia się. On sam uważa jednak, że wprowadzenie obowiązku zdawania matematyki jest pierwszym krokiem, by podnieść poziom wiedzy Polaków z tego przedmiotu.

Podobnego zdania są inni wykładowcy, którzy od dawna skarżą się na fatalny stan wiedzy uczniów kończących szkołę średnią. "Często przychodzą do nas studenci, którzy nie umieją nawet dodawać ułamków" - mówi prof. Teresa Winiarska z Politechniki Krakowskiej. Ale zaraz zaznacza, że cieszy się z obowiązkowej matury z matematyki, bo już samo jej wprowadzenie do szkół zmieni mentalność uczniów. "Będę wiedzieli, że muszą się tego przedmiotu uczyć. Teraz często przyznają, że zupełnie odpuszczali sobie naukę, przygotowując się tylko do tych przedmiotów, które wybrali na maturze" - opowiada prof. Winiarska.

Protesty maturzystów

Reklama

O tym, jak mało popularnym przedmiotem jest matematyka, świadczy mi.n. fakt, że od lat wybiera ją zaledwie niewielki procent maturzystów: w zeszłym roku królową nauk zdawało 77 tys. W przyszłym roku w maju będą ją musieli napisać wszyscy. Tymczasem jeszcze w ostatni poniedziałek, czyli dzień przed próbną maturą, uczniowie jednego z liceów chcieli w ramach protestu oddać puste kartki. Były też inne próby bojkotowania matury:

"Uczniowie wpadli na pomysł, że trzeba próbną napisać maksymalnie debilnie, a wtedy CKE będzie musiała uprościć zadania. Jeśli tylko wszyscy maturzyści z całej Polski skrzyknęliby się i napisali próbę maksymalnie słabo, wtedy właściwa matura musiałaby być bardzo prosta" - pisał na swoim blogu znany łódzki nauczyciel Dariusz Chętkowski z XXI LO.

Eksperci przyznają, że taka akcja mogłaby odnieść skutek, bo testy maturalne są standaryzowane, czyli dostosowywane do wyników średniej krajowej. Wyniki egzaminu próbnego są spodziewane w połowie grudnia.

p

Klara Klinger: Dlaczego poziom próbnej matury z matematyki był tak niski?

Prof. Krzysztof Konarzewski*: Już trzy lata temu uproszczona została podstawa programowa: zniknęła większość abstrakcyjnych i zaawansowanych zagadnień, na przykład z analizy matematycznej. Chodziło o to, by wprowadzić maturę do szkół bez nadmiernego stresu dla uczniów. Zadania przygotowano więc tak, by przeciętny uczeń szkoły średniej mógł je rozwiązać. Jednak cel jest dalekosiężny: chcemy sprawić, by matematyka znów była nauczana w polskich szkołach na poziomie europejskim. Bo obecny jest dramatycznie niski.

Czy to znaczy, że tegoroczni maturzyści w ogóle nie muszą się uczyć, aby zdać maturę?
Jedyne, co mogę powiedzieć, to, że w tym roku egzamin dojrzałości z matematyki będzie prosty, ale z czasem będziemy podwyższać poprzeczkę. Myślę, że mogą za tym iść zmiany w podstawie programowej, choć to już domena ministra edukacji.

Jaki był sens obniżania poziomu nauczania, by go zaraz potem podwyższyć?
Może należałoby raczej wyselekcjonować tych, co chcą się matematyki uczyć i skupić się na nich? Trzeba wybierać i uczyć w sposób zaawansowany tych, którzy mają zdolności matematyczne, ale całej reszcie też nie można odpuścić. Bez matematyki nie ma szczęśliwego życia.

*Krzysztof Konarzewski, szef Centralnej Komisji Egzaminacyjnej