Niespełna rok temu Aleksandra, świeżo upieczona maturzystka z Łodzi postanowiła zrealizować marzenia o mundurze i złożyła papiery do straży granicznej. Kilka miesięcy trwały żmudne egzaminy. Kandydaci na funkcjonariuszy SG muszą przejść przez bardzo szczelne sito. Nasza bohaterka brawurowo zdała egzamin z języka angielskiego, testy psychologiczne, badanie na wykrywaczu kłamstw oraz wyśrubowane egzaminy sprawnościowe.

Reklama

- Inne kandydatki rezygnowały, gdy przyszło im zrobić 30 pompek. Ja się przygotowywałam miesiącami - mówi Aleksandra. Z listy kandydatów bezpowrotnie skreśliła ją jednak komisja lekarska, która była ostatnim ogniwem łańcuszka - dziewczyna od najmłodszych lat jest nosicielką antygenu HBs, co jest dowodem na zakażenie wirusem zapalenia wątroby typu B. - Wszystkie moje plany i marzenia legły w gruzach. Poczułam się jakbym była chora na dżumę. A przecież czuję się zupełnie zdrowa i nikomu nie zagrażam - mówi Aleksandra. O HBs dowiedziała się już wcześniej, w liceum chciała zostać honorowym krwiodawcą, a obecność wirusa to wyklucza.

Komisji nie pomogły tłumaczenia, że dziewczyna nie ma żadnych zmian w organizmie, wirus może w przyszłości zaniknąć, jej wątroba jest sprawna i osoby w jej otoczeniu mogą się czuć zupełnie bezpieczne. - Do zakażenia może dojść, podobnie jak w przypadku HIV poprzez stosunek płciowy, kontakt z krwią, zakazić może się też niemowlę od matki, ale wystarczy je zaszczepić - mówi Anna Boroń-Kaczmarska, prezes Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego i dodaje, że nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby tzw "nieaktywny" nosiciel pracował w służbach mundurowych. Wyrok komisji był jednak ostateczny - kategoria "N", czyli "niezdolny do służby".

- Nosiciele antygenu HBs to kolejna wykluczona, po chorych na HIV, grupa osób. A konstytucja gwarantuje prawo równego dostępu do służby publicznej. To absurd, że osoby z antygenem HBs mogą pracować jako pielęgniarze, czy lekarze, ale już w straży granicznej czy w policji nie - mówi Maciej Bernatt z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Fundacja zajęła się sprawą Aleksandry i zamierza w jej imieniu walczyć o zmianę zapisów. Szacuje się, że w naszym kraju jest kilkaset tysięcy ludzi zakażonych wirusem typu B.

- Drogę otworzyło nam poniedziałkowe orzeczenie TK, które obecne przepisy uznało za niekonstytucyjne - mówi Bernatt. Chodzi o rozporządzenie MSWiA z 1991 roku. Resort planuje nowelizację. A Straż mówi wprost - Jak tylko zmienią się przepisy zapraszamy kandydatkę ponownie.