Pierwszy przeszczep szpiku był dla wszystkich w Polsce wielką zagadką. "Byliśmy przerażeni, bo przecież tego nigdy u nas jeszcze nie robiono. Ale równie mocno byliśmy zdeterminowani. Wiedzieliśmy, że jeżeli nie zdecydujemy się na przeszczep to nasza córka najprawdopodobniej w ciągu kilku lat umrze" - wspomina Jadwiga Przybylska matka Oli.

Reklama

Wiesławowi Jędrzejczakowi, ówcześnie zaledwie 37-letniemu docentowi specjalizującemu się w hematologii przeszczep szpiku kostnego marzył się już od dłuższego czasu. "Już w latach 70. patrzyliśmy na to jak leczeni są pacjenci za granica i zazdrościliśmy tej technologii. Wreszcie na początku lat 80. byłem już zdecydowany na przeszczep, szukałem tylko odpowiedniego pacjenta" - wspomina profesor Jędrzejczak, dziś krajowy konsultant ds. hematologii.

Niestety pierwszych dwóch wytypowanych chorych zmarło i nie doczekało transplantacji. Trzecia, czyli Ola do Jędrzejczaka trafiła w październiku 1984 roku. Już miesiąc później leżała na oddziale izotopowym szpitala wojskowego w Warszawie i miała przeszczepiany szpik od swojej młodszej siostry Kasi. Dziś Aleksandra Przybylska jest całkiem zdrowia, ma 31 lat i pracuje jako wychowawca w Domu Pomocy Społecznej.

Przez te 25 lat przeszczepy szpiku stały się w Polsce rutynowym leczeniem. "Do tej pory dokonano ich około 9 tysięcy, z czego blisko 5 tysięcy pacjentów nadal żyje" - opowiada profesor Jędrzejczak. Co roku wykonywanych jest około 800 nowych. "Choć wydaje się, że to sporo niestety wciąż jest to co najmniej o połowę mniej niż w Europie Zachodniej, szczególnie że co roku na białaczkę zapada w Polsce około 10 tysięcy osób. Mamy więc jeszcze sporo do nadrobienia" - dodaje Jędrzejczak.

Reklama

Dziś w ośmiu polskich rejestrach dawców szpiku zarejestrowanych jest 75 tysięcy dawców. Choć to znaczny skok - jeszcze dwa lata temu było ich niecałe 40 tysięcy - to i tak jest wciąż bardzo mało w porównaniu z innymi państwami. W Wielkiej Brytanii zarejestrowanych jest blisko 400 tysięcy dawców, nie mówiąc już o Niemczech gdzie łącznie jst ich blisko 3,7 mln. "Niezwykle ważne jest by było ich coraz więcej, bo znalezienie dopasowanego dawcy szpiku jest bardzo trudne. I dlatego dopóki liczba zarejestrowanych dawców się nie zwiększy będziemy mieli problem ze zwiększeniem liczby przeszczepów" - uważa Jędrzejczak.