Każdego roku w Polsce rodzi się ok. tysiąca dzieci z rozszczepem warg lub podniebienia. To druga, po wadach serca, najczęstsza choroba wrodzona u dzieci. W ich leczeniu problemem nie są pieniądze. Choć każda operacja kosztuje NFZ ok. 7 tys. zł., fundusz nie wprowadza żadnych limitów.
W ubiegłym roku te skomplikowane zabiegi wykonywano w 27 ośrodkach. W wielu z nich rocznie przeprowadzano zaledwie po kilka takich zabiegów. - Na operowanie dzieci z rozszczepami decydują się nieprzygotowane do tego placówki. To bardzo niebezpieczne, bo źle wykonany zabieg grozi dziecku nie tylko oszpeceniem, ale poważnymi trudnościami z nauką mowy - ostrzega prof. Maria Hortis-Dzierzbicka z Instytutu Matki i Dziecka. To szpital, który przoduje w takich operacjach. W 2008 roku przeprowadził ich ponad 80. Hortis-Dzierzbicka zaznacza, że to nie wszystko. Bo dodatkowo co trzeci mały pacjent z rozszczepem, który trafia do IMiD to dziecko, które ma już za sobą nieudaną operację w innej placówce.
NFZ stoi jednak na stanowisku, że mniejsza ilość przeprowadzanych zabiegów nie może dyskwalifikować innych szpitali. A operacje rozszczepów kontraktuje tylko z tymi placówkami, które spełniają szczegółowe wymagania m.in sprzętowe i kadrowe. "Wszyscy muszą być traktowani przez NFZ równo. To jedna z podstawowych zasad przy kontraktowaniu świadczeń opiek zdrowotnej za środki publiczne" - podkreśla rzeczniczka NFZ Edyta Grabowska-Woźniak.
Ale od 2000 roku przez dwa lata działał w Polsce system zgodny z zaleceniami europejskiej organizacji zajmującej się problematyką leczenia dzieci z rozszczepieniami wargi i podniebienia. Według jej wytycznych, do przeprowadzania tych wysokospecjalistycznych zabiegów mogą być dopuszczane jedynie te ośrodki, które operują co najmniej 30-40 takich przypadków rocznie.
"Na całym świecie jest zgoda, że tego typu operacje powinny być wykonywane w wyspecjalizowanych ośrodkach. Takich, gdzie lekarze przeprowadzają je co tydzień i częściej, a nie raz na pół roku" - mówi dr hab. Piotr Wójcicki, ordynator oddziału chirurgi plastycznej szpitala w Polanicy Zdroju. W ubiegłym roku przeprowadzono tam ponad 50 operacji rozszczepów.
Dlatego prof. Hortis-Dzierzbicka od miesięcy przekonuje resort zdrowia, że trzeba wrócić do programu opieki nad dziećmi z 2000 roku. A prawo do operowania dzieci z rozszczepami przyznać jedynie wysokospecjalistycznym placówkom. "Takie rozwiązania sprawdzają się w Wielkiej Brytani, Skandynawii czy Stanach Zjednoczonych" - mówi lekarka. W najbliższy wtorek spotka się w tej sprawie z kierownictwem resortu zdrowia.
Instytut Matki i Dziecka apeluje do ministerstwa zdrowia, by specjalistyczne operacje dzieci z wrodzoną wadą twarzy wykonywały jedynie ściśle wyselekcjonowane ośrodki. Bo w mniej doświadczonych często zdarzają się nieudane zabiegi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama