Do piątku wirusa potwierdzono u 38 zmarłych. Jak poinformował rzecznik GIS Jan Bondar, obecność A/H1N1 odnotowano do tej pory u ponad 1400 osób.

W większości przypadków grypa ma łagodny przebieg i nie powoduje powikłań. Najbardziej zagrożone są osoby obciążone przewlekłymi chorobami oraz o znacznie obniżonej odporności organizmu. Zgony następują przeważnie w wyniku powikłań pogrypowych, m.in. niewydolności dróg oddechowych.

Reklama

Zachorowalność na grypę w Polsce jest bardzo duża i cały czas rośnie - wynika z danych Europejskiego Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC).

Jak podkreślał w piątek podczas posiedzenia senackiej komisji zdrowia Piotr Kramarz z ECDC (European Centre for Disease Prevention and Control), większość osób, które umierają na grypę, choruje także na choroby przewlekłe, ale 30 proc. to ludzie zdrowi, nie obciążeni żadnymi poważnymi schorzeniami.

Krajowy konsultant ds. epidemiologii prof. Andrzej Zieliński ocenił, że tak dużej liczby niewydolności oddechowych nie było w ostatnim dwudziestoleciu. Jak mówił, 10 proc. chorych na grypę trafia do Oddziałów Intensywnej Opieki Medycznej. Według Zielińskiego, to poważna pandemia, ale nie jest ona na pewno tak groźna, jak np. "hiszpanka".

"Chodzi o to, żeby epidemia wolno narastała. Jeżeli wolno narasta służby medyczne dadzą sobie radę. Ważne są działania zapobiegawcze" - dodał krajowy konsultant ds. epidemiologii.

Prof. Zieliński przypomniał, że w listopadzie wystąpił ogromny wzrost zachorowań. O tym, że w większości jest to grypa wywołana A/H1N1 - według profesora - świadczy fakt, że największa zapadalność występuje w grupie dzieci do 14. roku życia, przy grypie sezonowej największa zapadalność odnotowywana jest wśród osób po 65. roku życia.