Wrzesień 1939 r., Warszawa. Joseph Isaac Schneersohn, główny rabin grupy chasydów Chabad-Lubawicz, odmawia opuszczenia miasta, do którego zbliżają się naziści. Pozostaje w nim w czasie bombardowań i kapitulacji. Pomaga wielu członkom wspólnoty w wydostaniu się z Polski, sam jednak woli pozostać na miejscu. Tymczasem atmosfera wokół tzw. kwestii żydowskiej się zagęszcza i wszystkie drogi ewakuacji powoli znikają. Do sprawy włączają się amerykańscy Żydzi, rozpoczynają kampanię o immunitet dyplomatyczny dla rabina. Kiedy udaje się go zdobyć, Schneersohn wyjeżdża do Berlina, stamtąd do Rygi, potem statkiem do Nowego Jorku. Niezbędny dokument pomógł załatwić... admirał Wilhelm Canaris, szef Abwehry, niemieckiego wywiadu wojskowego.
W opowieściach uratowanych z Holocaustu Żydów nazwisko Canarisa pojawi się nieraz. Michael Oz, syn Żydówki i Niemca, opowiada, jak udało się uratować jego dziadków ze strony matki: – Ojciec powiedział im, że jeżeli złapie ich gestapo, mają powiedzieć, że są teściami majora Otto Husmeiera i żeby w ich sprawie pilnie się skontaktować z admirałem Canarisem, który był przyjacielem taty ze szkoły oficerskiej. Kiedy gestapo weszło do mieszkania dziadków, oni poprosili o telefon do szefa Abwehry. Jeszcze tej samej nocy siedzieli w pociągu do neutralnej Szwajcarii. Wojnę spędzili w Genewie.
Eichmann, świadek obrony
Sierpień 2009, Nowy Jork/Jerozolima. Grupa rabinów z ortodoksyjnej wspólnoty Chabad-Lubawicz z Brooklynu wznawia postulat do instytutu Yad Vashem, by przyznać admirałowi Canarisowi medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Dlaczego? Bo na awersie medalu napisano cytat z Talmudu: „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”. A szef Abwehry uratował co najmniej jedno, co zostało udokumentowane, czyli rabina Josepha Schneersohna. Chabad-Lubawicz argumentuje swój postulat materiałem dowodowym z niedawno opublikowanej książki historyka Danny’ego Orbacha „Walkiria – opór Niemców wobec Hitlera”. Tytuł słusznie kojarzy się z rozsławioną przez film z Tomem Cruise’em operacją „Walkiria”, czyli nieudanym spiskiem oficerów Wehrmachtu na życie Fuehrera. I tutaj Wilhelm Canaris pojawia się jako opoka spiskowców, jeden z głównych dysydentów III Rzeszy. – Świadkami bohaterstwa admirała są uratowani z Zagłady, którym pomógł, agenci amerykańskiego wywiadu, a nawet Adolf Eichmann, architekt ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, który wiedział, że Canaris pomaga w ucieczce – mówi jeden z autorów wniosku. Jeżeli udałoby się go zrealizować, Canaris byłby pierwszym z nazistowskiej wierchuszki z odznaczeniem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
>>>Czytaj dalej>>>
Wniosek ma ułatwić wcześniejszy werdykt Yad Vashem. W 2003 r. Sprawiedliwym został Hans von Dohnanyi, który miał działać w imieniu szefa niemieckiego wywiadu wojskowego. On, podobnie jak Canaris, został zdekonspirowany i stracony. Fuehrer podobno z pasją przyglądał się zdjęciom z okrutnej egzekucji. Von Dohnanyiego powieszono na strunach od fortepianu.
Podwójny agent
Ale jerozolimski instytut z postulatem z Nowego Jorku ma problem. – To sprawa proporcji. Nie bardzo wiadomo, jak ją traktować. Może i rabin z Chabad-Lubawicz został ocalony, ale bądź co bądź Wilhelm Canaris pozostawał jednym z najwyższych rangą funkcjonariuszy systemu nazistowskiego – mówi ostrożnie Efraim Zuroff, dyrektor Centrum Wiesenthala w Izraelu. Rzecznik Yad Vashem odmawia komentarza, bo formalności przy wniosku ortodoksyjnej wspólnoty z Brooklynu nie zostały jeszcze dopełnione.
A jak wygląda bilans życia admirała z Abwehry? W 1905 r. 18-latek z rodziny o włoskich korzeniach wstępuje do cesarskiej Marynarki Wojennej. W czasie I wojny światowej służy na statku SMS „Dresden” jako oficer wywiadowczy. Okręt daje się we znaki brytyjskiej flocie, dlatego też młody Canaris trafia na listę osób do likwidacji MI6. Pod koniec wojny trafia jako agent do Hiszpanii, gdzie ledwo przeżywa zorganizowaną przez Brytyjczyków próbę zamachu.
Po wojnie pozostaje w wojsku, ale zaczyna się politycznie wiązać z prawicową ekstremą. Chociaż nigdy do NSDAP nie wstąpił, karierę na początku lat 30. robił identyczną jak czołowi działacze partii Adolfa Hitlera. W 1933 r., kiedy ten ostatni zostaje kanclerzem, Canaris otrzymuje awans na kontradmirała i nominację na szefa Abwehry. Jako kierujący wywiadem był jednym z pomysłodawców koncepcji, by Niemcy stanęły u boku generała Franco w hiszpańskiej wojnie domowej. Zachowały się listy admirała z 1937 r., w których uważa on Fuehrera za bohatera i jedyną osobę zdolną ocalić Europę przed komunistyczną nawałą. Potem nagle coś się w jego wizji świata zmienia. Angażuje się w 1938 r., jeszcze przed zajęciem Czechosłowacji, w dwa plany zamachu na Hitlera. Wielkim rozczarowaniem było podobno dla niego Monachium, gdzie Europa nie przeciwstawiła się Fuehrerowi, stawiając na niewyraźną dyplomację zamiast wojny.
>>>Czytaj dalej>>>
W styczniu 1939 r. Canaris jako szef wywiadu organizuje prowokację przeciwko Brytyjczykom. Podrzuca MI6 fałszywki, z których ma wynikać, że Niemcy planują jeszcze zimą zaatakowanie Holandii. Interpretacja zwolenników tezy o heroiczności Canarisa jest taka, że admirał chciał przekonać w ten sposób Londyn do konfrontacji z Hitlerem.
Plany inwazji na Polskę miały nim wstrząsnąć. Podobno o patologii nazizmu przekonał się, gdy usłyszał o zniszczeniu synagogi w Będzinie i spaleniu żywcem żydowskich mieszkańców miasteczka. Chociaż historycy się co do tego spierają, to Canaris prawdopodobnie podjął współpracę z brytyjskim wywiadem. Kontaktował się z nim, wizytując Gibraltar przy okazji częstych odwiedzin u generała Franco. Wedle niektórych źródeł miał pomagać MI6 w likwidacji Reinharda Heydricha, szefa RSHA (głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy). Trudno by się w tym geście dopatrywać szlachetnych pobudek, bo Canaris jako szef wywiadu wojskowego rywalizował z Heydrichiem, który kontrolował cywilną bezpiekę. Trochę jak pojedynek Klossa z Brunnerem.
W tym czasie miał też uratować owe setki Żydów, organizując im fikcyjne szkolenia i wystawiając zaświadczenia, że są agentami Abwehry.
Tymczasem nazistowska wierchuszka miała coraz więcej wątpliwości wobec admirała. Pod wpływem Heinricha Himmlera Fuehrer odwołał Canarisa ze stanowiska w lutym 1944 r. Umieszczono go w areszcie domowym. I znowu: sympatycy szefa Abwehry są zdania, że tylko to powstrzymało go przed bezpośrednim udziałem w słynnym zamachu na Hitlera, czyli w operacji „Walkiria”.
Himmler trzymał jeszcze przez rok Canarisa przy życiu, kombinując, jak go wykorzystać w namieszaniu szyków wywiadowi brytyjskiemu. W kwietniu 1945 r., kiedy losy wojny były już dawno przesądzone, w ramach konwulsyjnych czystek stracono admirała w obozie koncentracyjnym w Flossenbuergu.
>>>Czytaj dalej>>>
Wina i przebaczenie
– Rzecz z medalem Sprawiedliwego to nie taka prosta sprawa. To nie jest nagroda dla każdego – tłumaczy Avishai Margalit, profesor filozofii na Princeton i na Hebrajskim Uniwersytecie w Jerozolimie. Od 1963 r. przyznawane są te szczególne odznaczenia. Rozstrzyga o tym komisja złożona z sędziów Sądu Najwyższego Izraela. Ocenia dokument na podstawie zeznań świadków, waży okoliczności historyczne i przy spełnieniu wszystkich kryteriów podejmuje decyzję. A kryteria są następujące: kandydatem musi być nie-Żyd, pomagać musiał bez oczekiwania na wynagrodzenie, uratowany nie mógł być członkiem rodziny ratującego. W ramach nagrody otrzymuje się honorowe obywatelstwo Izraela. Do początku 2009 r. Sprawiedliwymi zostało 22 765 osób, najwięcej z Polski, bo ponad sześć tysięcy, potem niemal pięć tysięcy z Holandii, trzy tysiące z Francji... Konsensusu na temat tego, czy Wilhelm Canaris zasłużył na to wyróżnienie tak jak Oskar Schindler, Irena Sendlerowa, Raoul Wallenberg czy Apolonia Machczyńska, dalej nie ma.
– Nie da się ukryć, że ta sprawa ma wymiar polityczny, że tu chodzi o ogólną kategorię przebaczenia w polityce – stwierdza Maura DeBernart, socjolog z Uniwersytetu w Bolonii. DeBernart od kilkunastu lat prowadzi badania nad Shoah, każe swoim studentom czytać cały kanon: Hannah Arendt, Primo Leviego, Martina Bubera. – Gdyby przeprowadzić proces, nawet symboliczny, nad postacią pokroju Wilhelma Canarisa, w pierwszym planie pozostałoby jednak to, że był przedstawicielem establishmentu zbrodniczego ustroju. Przebaczenie ot tak, z pominięciem owej podstawowej właściwości, byłoby pomysłem krótkowzrocznym – dodaje.
Profesor Margalit idzie o krok dalej. – Od czasu do czasu słyszy się o podobnych pomysłach, w różnych środowiskach odżywa myśl o zrewidowaniu historii tego, co doprowadziło do Holocaustu. Moim zdaniem inicjatywa taka jak ta, którą forsuje Chabad-Lubawicz, służy ośmieszeniu państwa Izrael i wyjątkowej instytucji, jaką jest Yad Vashem. Zrelatywizowanie tego, kto był prawdziwym sprawiedliwym, ostentacyjnie narusza pamięć o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata – stwierdza.