Z raportu Inspekcji Handlowej, sklepowe półki aż uginają się od produktów, które z prawdziwym miodem nie mają nic wspólnego. Sprzedawcy wciskają nam rozwodnione chińskie miody, do których wlewają roztopiony cukier - ostrzega "Fakt". Co czwarty sprzedawany miód nie ma z tym naturalnym przysmakiem niemal nic wspólnego
"W jednej czwartej przebadanych miodów nie stwierdziliśmy w ogóle pyłków kwiatowych. A takie pyłki, z których przecież pszczoły robią miód powinny stanowić ok. 60 procent zawartości" – wyjaśnia tabloidowi Małgorzata Cieloch, rzeczniczka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, której podlega Inspekcja Handlowa. "To oznacza, że większość miodów było rozwodnionych, wielokrotnie podgrzewanych, aby znów stały się lejące, choć o tej porze roku każdy miód powinien być już skrystalizowany. Efekt? Całkowita utrata wartości zdrowotnych" – dodaje rzeczniczka.
Dlaczego nieuczciwy producenci podgrzewają i roztapiają miody? Bo wciąż pokutuje przekonanie, że świeży, zdrowy miód się leje.
"To prawda, ale tylko zaraz po tym, gdy wyprodukują go pszczoły. Potem już twardnieje. Ostatnim miodem lejącym się jest miód wielokwiatowy. Ale i on krystalizuje się najpóźniej na początku listopada. Aby znów się lał trzeba go podgrzać, ale wtedy traci wszystkie wartości" – wyjaśnia Stanisław Olszewski z Boreczna koło Iławy, który prowadzi dużą pasiekę od 40 lat.
>>> Czytaj też na eFakt.pl: Zabił dziecko, bo wygrało z nim na konsoli