Niecałe dwa tygodnie temu hiszpańska policja zatrzymała Tadeusza N. To były stołeczny urzędnik, obecnie biznesmen, a jednocześnie pośrednik w przekazywaniu łapówek przedstawicielom władz Warszawy. Dowody zebrał polsko-szwajcarski zespół śledczych. Działają oni od października 2009 roku. Wtedy polski resort sprawiedliwości i szwajcarska prokuratura podpisały umowę o powołaniu międzynarodowego zespołu.
Z umowy wynika, że śledztwo prowadzą "agenci specjalni CBA z Wrocławia, funkcjonariusze dochodzeniowi z Federalnej Policji Kryminalnej z Berna i prokuratorzy z obu krajów". Wątek szwajcarski dotyczy "przestępstwa prania brudnych pieniędzy (...) w związku z dostawą wagonów metra i tramwajów firmy Alstom klientowi Tramwaje Warszawskie i Metro Warszawskie". W Polsce badają, czy doszło do "przyjęcia w latach 1998-2002 korzyści majątkowych przez osoby pełniące funkcje publiczne w związku z przetargiem na zakup taboru kolejowego dla tramwajów i metra dla miasta Warszawy".
Miesiąc temu CBA zatrzymało Bohdana Z., byłego dyrektora warszawskiego metra. Wrocławska Prokuratura Apelacyjna postawiła mu zarzut korupcji. Sąd aresztował go na trzy miesiące. Jednak w dniu zatrzymania Bohdana Z. międzynarodowy zespół śledczych przeprowadził akcję także w innych krajach. Odkryliśmy kulisy tej specjalnej operacji.
W Zurychu Szwajcarzy zatrzymali byłego urzędnika banku Coutts, a później właściciela firmy, która pośredniczyła w korupcyjnym procederze. Zaś w Hiszpanii tamtejsza policja miała za zadanie zatrzymać Tadeusza N. To były urzędnik stołecznego magistratu, który w tajemniczych okolicznościach został międzynarodowym biznesmenem. Śledczy odkryli, że kontrolowana przez niego firma Magnum Consultance brała udział w opłacaniu stołecznych urzędników. "Tadeusz N. pośredniczył w przekazaniu łapówki byłemu dyrektorowi metra warszawskiego. Mamy dowody, że są to pieniądze od firmy, która wygrała przetarg" - ujawnia "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Jerzy Kasiura, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu.
Tyle że w styczniu Hiszpanie nie złapali Tadeusza N. "Twierdzili, że nie mogą go znaleźć" - mówi nam jeden ze śledczych. W końcu sąd wydał Europejski Nakaz Aresztowania. Mimo to Hiszpanie wciąż nie mogli znależć mężczyzny. Wtedy oskarżyciele poprosili o pomoc ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego, który w styczniu przebywał z wizytą w Hiszpanii. "Potwierdzam, że polsko-szwajcarski zespół śledczy przygotował materiały, na podstawie których miało dojść do równoczesnych zatrzymań podejrzanych w trzech krajach europejskich: Polsce, Szwajcarii i Hiszpanii. Niestety zatrzymanie w Hiszpanii było nieskuteczne" - mówi nam Kwiatkowski.
Minister interweniował u sławy hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości, sędziego śledczego Baltasara Garsona. Tego samego, który aresztował chilijskiego dyktatora Augusto Pinocheta. Dwa tygodnie temu Hiszpanie poinformowali Polskę o zatrzymaniu podejrzanego. Kwiatkowski zaznacza, że jego interwencja nie była niczym nadzwyczajnym. "Na prośbę prokuratury prowadzącej daną sprawę podejmuję niezbędne działania. Tak było m.in. w przypadku kradzieży napisu z obozu Auschwitz-Birkenau i moich rozmów z minister sprawiedliwości Królestwa Szwecji" - tłumaczy.
Początek tego śledztwa to zeznania słynnego "kasjera lewicy" Petera Vogla. To on ujawnił prokuratorom, że na kontach banku Coutts w Zurychu gromadzono środki na łapówki dla władz Warszawy. Skorumpowani oficjele mieli w tym banku konta, na które wpłacano im pieniądze. Skąd pochodziły te środki? To jedno z pytań, na które śledczy nie chcą lub nie potrafią jeszcze odpowiedzieć. Śledztwo jest w toku. Minister Kwiatkowski mówi, że grupa śledcza powstała po jego wystąpieniu w zeszłym roku do Erwina Beyelera - prokuratora krajowego Konfederacji Szwajcarskiej."To pierwszy w historii polskiej prokuratury międzynarodowy, polsko-szwajcarski zespół śledczy" - mówi nam minister sprawiedliwości.
Prokuratorzy i funkcjonariusze CBA z tego zespołu nie chcą zdradzić, jak wysoko sięgała korupcja, którą badają. Wiadomo, że sprawa dotyczy okresu, w którym Warszawą rządził głównie Paweł Piskorski. Ale prezydentami byli także Marcin Święcicki, Wojciech Kozak oraz, jedynie przez półtora miesiąca, Lech Kaczyński. W tym czasie przetargi na dostawę tramwajów dla Warszawy i warty ponad 150 mln dolarów przetarg na wagony dla warszawskiego metra wygrywał światowy potentat francuski koncern Alstom. Firma ta sprzedawała wówczas rocznie sprzęt nawet za 13 mld euro. Zatrudniała blisko 70 tys. ludzi z 70 krajów.