Obrońca Hoegstroema Bjoern Sandin powiedział PAP, że jego klient był przygotowany na taką decyzję. Podczas procesu Hoegstroem bronił się jednak, podważając wiarygodność polskiej policji, prokuratury oraz dziennikarzy, którzy mieli niesprawiedliwie nazywać go przywódcą grupy neonazistów.
Jego obrońca planuje wnieść odwołanie od werdyktu sądu, na które ma teraz trzy tygodnie. Jeśli sąd wyższej instancji podtrzyma decyzję o wydaniu Hoegstrema, zostanie on przekazany Polsce w ciągu 10 dni.
Prowadząca sprawę prokurator Agneta Hilding Qvarnstroem powiedziała, że decyzja sądu o wydaniu Hoegstroema jest jedynie formalna. Sąd bowiem nie rozpatrywał kwestii ewentualnej winy podejrzanego. Stwierdził jedynie, że wniosek strony polskiej o Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) jest prawidłowy.
Hoegstroem został zatrzymany 11 lutego w Sztokholmie; od tego czasu przebywa w areszcie.
Krakowska prokuratura zidentyfikowała go na podstawie informacji otrzymanych w połowie stycznia ze Szwecji i po rozpoznaniu go przez dwóch podejrzanych. Na tej podstawie wydała postanowienie o przedstawieniu mu zarzutu podżegania do kradzieży napisu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury.
Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad bramy byłego niemieckiego obozu zagłady została skradziona 18 grudnia ub.r. nad ranem. Napis odnaleziono kilkadziesiąt godzin później we wsi koło Torunia. Przestępcy pocięli go na trzy części. O udział w kradzieży podejrzanych jest pięciu Polaków.