Prokuratorzy trafili na bezrobocie, gdyż nowa ustawa o prokuraturze zlikwidowała ich miejsce pracy, czyli Prokuraturę Krajową. W jej miejsce powstała Prokuratura Generalna.

Reklama

Dwóch prokuratorów (w tym Bogdan Święczkowski, szef ABW) zrezygnowało z przejścia do nowej centrali. A prokuratorowi generalnemu, który ma prawo dobierać sobie kadry, nie spodobała się grupa 26 oskarżycieli. Dla wielu z nich jest to cios w ambicję zawodową, żaden jednak nie odczuje starty finansowej. Przeciwnie - ustawa o prokuraturze gwarantuje im przejście w stan spoczynku aż do osiągnięcia wieku emerytalnego. W praktyce oznacza to pensję za bezczynność aż do 65. roku życia. Wysoką, bo opartą na podstawie, którą mają sędziowie sądów apelacyjnych.

"Zarabiałem około 11 tysięcy na rękę. I tyle będę otrzymywał za siedzenie w domu. To kretynizm, ale skoro nasze państwo na to stać" - ironizuje jeden z prokuratorów. Inny dodaje: "Gdy żona usłyszała o takiej możliwości, samemu kazała mi rezygnować".

Wśród zwolnionych prokuratorów są młodzi ludzie - Dariusz Barski (42 l.), Bogdan Święczkowski (40 l.). "Jestem przeciwnikiem ustawy, to nie moja wina, że chcą mi płacić za nic. Proszę pytać polityków" - mówi Święczkowski. Do czasu osiągnięcia wieku emerytalnego skasuje za nicnierobienie 3 miliony 900 tys. zł. A zakładając, że średnia wieku prokuratorów to 55 lat, będą oni kosztowali podatnika niemal 44 mln zł.

Reklama

Czym zatem kierował się Zbigniew Ćwiąkalski, który jako minister sprawiedliwości pilotował ustawę? "Mam dwa argumenty. Pierwszy: chciałem uniknąć sytuacji, w której prokuratorzy Prokuratury Krajowej będą z zemsty rzucani po prokuraturach rejonowych. Drugi: są to ludzie o unikalnej i niebezpiecznej wiedzy. Państwo powinno dbać, aby prokuratorzy i oficerowie służb specjalnych nie frustrowali się i nie szkodzili państwu tym, co wiedzą" - tłumaczy.

Jednak prokuratorów zlikwidowanej "krajówki" można porównać raczej do menadżerów wysokiego szczebla. Na tym poziomie normą są umowy z przedłużonymi okresami wypowiedzenia lub wpisanym zakazem konkurencji. Trudno jednak znaleźć korporację, która gwarantowałaby 40-letniemu dyrektorowi pobory aż do emerytury. No i można spodziewać się, że politycy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Gdyby Prawo i Sprawiedliwość, któremu nie podoba się rozdział ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, wróciło kiedyś do władzy, Prokuratura Generalna przestałaby istnieć. A jej prokuratorzy dostali na osłodę… 13 tysięcy miesięcznie.