"Na szczęście (...) nie ma silnego północnego wiatru, który by wpychał tę wodę z powrotem do rzeki, zatem nie grozi nam taka sytuacja" - powiedział na konferencji prasowej Bąkowski. Dodał, że tego zagrożenia nie będzie przez 13 dni, kiedy fala kulminacyjna Wisły i Odry będzie schodzić do Bałtyku.
Jak wyjaśnił, obecnie pogodę w Polsce kształtuje układ niskiego ciśnienia.
"W czwartek z zachodu na wschód przez kraj przemieszczać się będzie ośrodek niskiego ciśnienia. Taka sytuacja spowoduje opady atmosferyczne w nocy od 2 do 5 mm na zachodzie i w południowej części kraju" - powiedział Bąkowski. W dzień w związku z przemieszczającym się niżem będą to opady w południowej połowie kraju o wysokości 5 do 10 mm, lokalnie 15 mm. W Karpatach podczas burz opady mogą wynieść nawet 25 mm.
Bąkowski powiedział, że prognozowane opady nie powinny spowodować znaczącego wzrostu poziomu rzek, takie wzrosty mogą wystąpić "tylko na górskich rzekach, w górnych biegach". Dopytywany, czy te opady mogą stanowić zagrożenie dla zalanych terenów Bąkowski zapewnił, że "jeżeli takie zagrożenie będzie, to będziemy ostrzegać".
Dodał, że na całej Wiśle obserwuje się powolne opadania wody. "Kulminacja fali powodziowej na Wiśle spływa do Bałtyku. Na dolnej Wiśle, na odcinku poniżej zbiornika we Włocławku występują niewielkie wzrosty stanu wody, które są związane z pracą samego zbiornika" - powiedział synoptyk IMiGW.
Jak podał, obecnie stan wody w dorzeczu Wisły układa się głównie w strefie stanów wysokich. Stany alarmowe przekroczone są na 34 stacjach wodowskazowych, maksymalnie w Tczewie o 200 cm. W środę poziom Wisły w Warszawie wynosił 652 cm i przez ostatnią dobę spadł o 64 cm.
W dorzeczu Odry kulminacja fali wezbraniowej znajduje się na terenie Nowej Soli, gdzie stan alarmowy jest przekroczony o 252 centymetry. W ciągu najbliżej doby poniżej tej miejscowości prognozowane są dalsze wzrosty stanów wody. W dorzeczu Odry stany alarmowe przekroczone są obecnie na 53 stacjach wodowskazowych
Bąkowski proszony o porównanie powodzi z 1997 roku i obecnej, odparł, że w 1997 roku "więcej wody było na Odrze, teraz - na Wiśle". Dodał, że 13 lat temu również opady były większe w dorzeczu Odry, a teraz - w dorzeczu Wisły. Zastrzegł jednak, że dokładne statystyki dopiero powstaną.