"Zalecamy kancelarii, by nie budować tego ogrodzenia" - mówi dziennikowi.pl Ewa Nekanda-Trepka. Konserwator zabytków uważa, że trzymetrowy płot zepsułby zabytkowy charakter tego miejsca. "Otwartość Alej zawsze była ich dużą zaletą" - tłumaczy.

Ta negatywna opinia konserwatora gmatwa plany urzędników - w warszawskim urzędzie leży bowiem ich wniosek o wydanie zgody na budowę gigantycznego ogrodzenia wokół siedziby Prezesa Rady Ministrów. Ale zanim miasto wyda decyzję, potrzebna była opinia konserwatora, który sprawuje pieczę nad Alejami Ujazdowskimi.

Urzędnicy kancelarii mogą jednak zbudować mniejszy płot. "Jeśli względy bezpieczeństwa kancelarii zmuszają ją do postawienia płotu, teoretycznie można przedłużyć ogrodzenie, które stoi na samym początku Alej" - proponuje Ewa Nekanda-Trepka.



Ale wtedy otwarty pozostałby chodnik przed kancelarią premiera i przejść obok niej mógłby każdy. Również protestujące pielęgniarki i górnicy. Plan urzędników zakładał zaś, by płot stanął prawie na linii jezdni. By nikt nieproszony nie mógł się przechadzać przed oknami premiera.

Pismo od konserwatora zabytków jeszcze do nas nie wpłynęło - twierdzi biuro prasowe kancelarii i odmawia komentarza.