Obowiązujące dziś przepisy to fikcja. Teoretycznie mamy obowiązek zameldować się na pobyt stały, a jeśli przebywamy gdzieś dłużej niż trzy doby - na pobyt czasowy. Za niedopełnienie obowiązku grozi nawet grzywna 500 zł.
W praktyce meldunek stały potrzebny jest do załatwienia np. konta w banku, kredytu albo głosowania w wyborach. Pobyt czasowy nie przydaje się prawie w ogóle. Dlatego nie zgłasza go prawie nikt - z posłami włącznie. "Meldunek to zabytek z epoki bardzo, bardzo poprzedniej. Nie widzę żadnego powodu, aby to kontynuować" - mówił w styczniu premier Donald Tusk. "Chcemy być w awangardzie państw, które nie męczą swoich obywateli nadmiernymi biurokratycznymi rygorami" - tłumaczył.
Co więc proponuje jego rząd? Pomysł MSWiA idzie daleko. Zakłada, że nie trzeba będzie się meldować ani na pobyt stały, ani na czasowy. Wystarczy zgłosić urzędnikom swój adres zamieszkania i podać e-mail. W tym celu nie trzeba będzie się nawet fatygować osobiście do urzędu - wystarczy wysłać odpowiednie pismo pocztą tradycyjną lub elektroniczną. Adres nie będzie też wpisywany do dowodu osobistego. Nad nowymi wzorami dowodów trwają już prace w ministerstwie. "Trzeba iść z duchem czasu" - przekonuje rzeczniczka ministra Grzegorza Schetyny, Violetta Paprocka.
"Zbieramy jeszcze opinie na temat naszej koncepcji. Projekt ustawy przedstawimy do końca czerwca. Nowe prawo może wejść w życie w przyszłym roku" - mówi DZIENNIKOWI Witold Drożdż, wiceminister resortu spraw wewnętrznych. Jak tłumaczy Drożdż, zniesienie obowiązku meldunkowego przyniesie realne korzyści: zmniejszy się liczba wydawanych dowodów, a obywatele zaoszczędzą czas.
Jednak nawet posłowie PO oceniają pomysł MSWiA jako zbyt odważny. Grzegorz Dolniak, wiceszef sejmowej komisji administracji, uważa, że całkowite zniesienie meldunku i zastąpienie np. e-mailami to pułapka. "Nie wyobrażam sobie tak daleko posuniętej informatyzacji, by z sądem czy z urzędem skarbowym wymieniać dokumenty drogą internetową. Szczerze mówiąc, nie widziałem w Polsce systemu informatycznego, który dobrze działa".
Jego zdaniem wprowadzając e-mail, ulżymy obywatelom, ale zaciemnimy obraz, kto gdzie mieszka, jaka jest migracja ludności. Poseł ostrzega, że nie będziemy wiedzieć, ile budować szkół, jak rozwijać rynek pracy. Według niego warto znieść jedynie obowiązek zameldowania na pobyt czasowy, co co było najbardziej uciążliwe. "Ale ostateczny kształt ustawy zrodzi się w toku prac w Sejmie" - mówi Dolniak.
Sceptycznie do projektu MSWiA odnosi się też Jarosław Zieliński (PiS), także wiceszef komisji administracji. "Projekt wpisuje się w ramy nieskoordynowanych pomysłów medialnych rządu. Nie wiem, czy jest on poważny czy tylko rzucony ot, tak sobie, by sprawdzić, jaka będzie reakcja" - mówi Zieliński. Podkreśla, że zniesienie meldunku wymagać będzie zmiany 50, 60 innych ustaw. "Przecież meldunek jest niezbędny do złożenia PIT-u, wezwania do prokuratury czy sądu. Można to zmieniać, tylko po co? Czy to jest najpilniejsza sprawa, którą należy się zająć?" - pyta retorycznie Zieliński.
Jednak tych wątpliwości nie podziela wiceminister Drożdż. "Już teraz jest tak, że ludzie się przemieszczają i gminy nie wiedzą, ilu faktycznie mają obywateli. Ewidencjonowanie adresów zamieszkania w miejsce zameldowania przybliży nas do faktycznych danych" - twierdzi wiceminister.