Koszmar rozegrał się wczorajszego wieczora w Bytomiu. 31-letnia matka zabiła synka, a potem próbowała popełnić samobójstwo. Leżące na podłodze dziecko i kobietę znalazł jej mąż i ojczym chłopca, który wrócił wieczorem z pracy. Natychmiast wezwał policję i pogotowie.

Reklama

Lekarze uratowali życie kobiety. Chłopiec zmarł, zanim przyjechała karetka. Policja nie ma wątpliwości, że to 31-latka zabiła dziecko. "Na tę chwilę wykluczamy możliwość działania osób trzecich" - mówi dziennikowi.pl Adam Jakubiak z bytomskiej policji.

Kobieta jest teraz w szpitalu psychiatrycznym. Policjanci nie mogą jej nawet przesłuchać. Lekarze muszą ją zbadać i stwierdzić, czy w ogóle jest w stanie odpowiadać na pytania.

Według męża kobiety, od kilkunastu lat borykała się ona z problemami psychicznymi. Nasiliły się one, gdy 9-latek niespełna miesiąc temu poszedł do komunii.

Jak ustalił dzienik.pl, policja nie miała wcześniej sygnałów, że w tej rodzinie dzieje się coś złego. "Nikt nie wiedział, że może wydarzyć się taka tragedia" - mówi Adam Jakubiak. Tylko raz - w marcu - kobieta zadzwoniła na policję. Twierdziła, że jej mąż jest pijany. Policjanci, którzy przyjechali wtedy do mieszkania, stwierdzili jednak, że mężczyzna nie pił.