Okazuje się, że stworzone w 1964 r. przepisy nie przystają do czasów, w których szybko rozwijają się biotechnologie - również te wspomagające prokreację. Istotne zmiany dotyczą m.in. uznania dziecka, czyli spraw, które bardzo często kończą się sporem sądowym. Tylko w 2007 r. do sądów wpłynęło 5581 pozwów o ustalenie ojcostwa.

Reklama

"Przyjęto zasadę, że ojcostwo i macierzyństwo oparte będzie na rzeczywistym związku biologicznym dziecka z ojcem lub matką" - mówi sędzia Robert Zegadło z Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, która przygotowała projekt.

Dla uznania dziecka przez ojca istotne będą więc fakty, a nie emocjonalne nastawienie mężczyzny do dziecka lub jego matki. Chodzi o to, aby mężczyzna rzeczywiście był biologicznym ojcem - w praktyce o ojcostwie zadecydują wyniki badań DNA. Pozwalają one obecnie wykluczyć lub potwierdzić ojcostwo prawie ze 100-procentową pewnością, a do tego są coraz tańsze (ok. 1,5 tys. zł).

Po zmianach w kodeksie akty uznania dokonane przez mężczyzn, którzy nie są ojcami biologicznymi, będą nieważne. Wystarczy, że ojciec (ale także matka, prokurator czy dziecko - po uzyskaniu pełnoletności) zaskarży przed sądem takie uznanie. Z punktu widzenia prawa dziecko i ojciec staną się dla siebie osobami obcymi - nie będą więc np. po sobie dziedziczyć.

O ile jednak z ojcostwem od wieków związane były rozmaite wątpliwości, o tyle matka zawsze była pewna. Obecnie i ta zasada podawana bywa w wątpliwość. Macierzyństwo staje się sporne np. w sytuacji, gdy jedna kobieta urodziła dziecko (tzw. macierzyństwo biologiczne, zastępcze), które pochodzi z komórki jajowej innej kobiety (tzw. macierzyństwo genetyczne). Dlatego w kodeksie wprost zapisana zostanie zasada, że matką jest ta kobieta, która urodziła dziecko.