W ciągu ostatnich dni średnio co trzecia interwencja straży pożarnej polega na usuwaniu kokonów os i szerszeni. "To daje 1350 wyjazdów dziennie" - mówi DZIENNIKOWI rzecznik KG Straży Pożarnej Paweł Frątczak.

Plaga, która dotknęła Polskę, choć może mieć groźne konsekwencje dla ludzi, latem jednak nie jest niczym niezwykłym. Owady rozmnażają się i opuszczają kokony, szukając pożywienia.

Właśnie teraz zaczynają gromadzić zapasy na zimę, dlatego mogą być agresywne. Kilka dni temu w Szczecinie zaatakowany przez szerszenie mężczyzna przeżył tylko dzięki błyskawicznej interwencji lekarskiej, która pozwoliła przywrócić zatrzymaną przez jad akcję serca. Na początku miesiąca od użądlenia szerszenia zmarł uczulony na jad strażak w Zduńskiej Woli.



Reklama

"U osób uczulonych pojawiają się duszności, problemy z połykaniem. Po użądleniu powinny natychmiast przyjąć adrenalinę. W przypadku osób, które nie są uczulone, użądlenie rzadko może doprowadzić do śmierci" - mówi alergolog z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, profesor Magdalena Czarnecka-Operacz.

Specjaliści uważają jednak, że szerszenie atakują tylko wtedy, gdy czują się zagrożone. "Podenerwowane wydzielają feromony agresji. Wystarczy jeden podenerwowany osobnik, a za nim pójdzie do ataku cały rój" - mówi entomolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie Stanisław Knutelski. "Gniazda mogą liczyć nawet kilka tysięcy osobników. Szerszenie zaatakują, gdy poczują, że kokon jest zagrożony" - dodaje entomolog z Uniwersytetu Łódzkiego Jerzy Nadolski.

Jad szerszeni jest trzy razy słabszy niż jad pszczół, jednak szerszenie mają go więcej, stąd ich użądlenia są najbardziej bolesne. Zdaniem naukowców jest kilka powodów, które wpływają na zwiększoną liczebność owadów. "Zaburzona została równowaga ekologiczna na skutek globalnego ocieplenia. Do tego ludzie wycinają lasy, w ich miejsce budują drogi, osiedla i niszczą żyjące w ziemi pasożyty, które żerują na tych owadach" - mówi DZIENNIKOWI Stanisław Knutelski.