Ta misja różni się od tej w Afganistanie i poprzednich w Iraku - wydłużono ją do dziewięciu miesięcy. Żołnierze są mniej aktywni. Są też mniej ofensywni i rzadko odpowiadają na ataki terrorystów, bo po wydarzeniach z Nangar Khel dowódcy boją się prowadzić takie działania. Żołnierze nie czują się z tego powodu bezpieczni.
"Takiego bagna jak na tej misji, to ja dawno nie widziałem. Było niebezpiecznie, doszło do tego, że ludzie wyciągali do siebie broń. A dowódcy na poziomie kompanii nie byli do takich sytuacji przygotowani. Jednego żołnierza zmuszono do powrotu. Inni sami chcieli wyjechać" - mówi DZIENNIKOWI wojskowy, który niedawno wrócił z Iraku.
W kwietniu dowództwo kontyngentu kazało żołnierzom zadeklarować, czy wracają po sześciu miesiącach, czy też zostają do 31 października, bo na taką misję prezydent wydał zgodę.
Gdy w lipcu nie wszystkim chętnym pozwolono wrócić do kraju - zaczęły się problemy. Jedni byli zmęczeni patrolami. Inni mieli dość półrocznego życia w zamknięciu. "Kryzys przychodzi już po 4-5 miesiącach, a nam każe się służyć 9 miesięcy. Jak długo wytrzymałaby pani zamknięta ze swoimi kolegami z pracy? To jedna z najtrudniejszych rzeczy na misji" - mówi DZIENNIKOWI żołnierz, który wrócił w lipcu. A inny dodaje: "Do tego wszystkiego doszło napięcie seksualne. Grupy żołnierzy zaczęły rywalizować o względy nielicznych w kontyngencie pań".
Żołnierze w Iraku są podzieleni. Ci, którzy uważali, że misja pomoże im w wojskowej karierze albo pozwoli zarobić, postanowili zostać. Inni zaczęli walczyć o kolejne miejsca w samolocie. Dowództwo kontyngentu w lipcu wezwało z kraju konsultanta w dziedzinie psychiatrii. "Był u nas pan doktor Jan Wilk, naczelny psychiatra wojskowy, wypełnił swoje zadania - mówi ppłk Janusz Górski, rzecznik X zmiany w Iraku. Twierdzi, że problemy w Iraku zaczęłyby się "dopiero wtedy, gdyby 107 osób, które chciały wrócić do kraju, nie wyleciało na początku sierpnia". Wypowiedzi żołnierzy na forum internetowym mogą świadczyć o czymś innym.
Jaka jest przyczyns złej kondycji psychicznej żołnierzy? "To ostatnia zmiana w Iraku. Perspektywa zwijania obozu i wydłużenia pobytu o kolejne 3 miesiące może znacznie osłabić odporność psychiczną żołnierzy. Mogą oni mieć zaburzenia psychiczne: depresję, lęki, mogą być stale gotowi do reagowania gniewem. Ale ich funkcjonowanie w grupie także może być zaburzone. Wszystko to może uniemożliwić wykonywanie zadań. Pomagałem dowódcy rozwiązywać sytuacje trudne" - mówi DZIENNIKOWI dr Jan Wilk, kierownik Kliniki Psychiatrii w 10. Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy, który był w Iraku przez dwa miesiące.
Jak tłumaczą DZIENNIKOWI psychiatrzy, tacy żołnierze są w warunkach bojowych wielkim zagrożeniem: nie wykonują obowiązków, mogą zarazić depresją cały kontyngent. Powinno się ich ewakuować.
Jak informuje DZIENNIK Dowództwo Operacyjne, do dziś wróciło do kraju 150 żołnierzy, około 750 wciąż jest w Iraku. "Od stycznia 38 mln Polaków wie, że do 31 października wróci do Polski każdy żołnierz" - mówi szef MON Bogdan Klich. Według niego żołnierze, jadąc na misję, wiedzieli, kiedy się ona kończy. Stąd ich dzisiejsze pretensje są niezrozumiałe.
"ONZ zaleca, aby jej misje nie były dłuższe niż pół roku. Iracka też nie powinna trwać dłużej" - komentuje doc. Stanisław Ilnicki, kierownik Kliniki Psychiatrii i Stresu Bojowego w Warszawie.
W polskim kontyngencie wojskowym w Iraku wrze. Żołnierzom obiecano, że po półrocznym pobycie na misji będą mogli wracać do kraju. Tymczasem większość z nich jest tam już dziewiąty miesiąc. Niektórzy nie radzą sobie psychicznie. Do Iraku pojechał naczelny psychiatra wojskowy - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama