Koniec patroli, strzelanin i skwaru przy remontowaniu budynków. Dobiegła końca misja - jak mawiają politycy - "stabilizacyjna". W Iraku została tylko garstka Polaków, która ma zająć się szkoleniem tamtejszej administracji. Ostatni żołnierze z dziesiątej zmiany polskiego kontyngentu są już w Polsce.
Bilans naszej interwencji jest różnie oceniany. Politycy twierdzą, że dzięki niej Polska liczy się na arenie międzynarodowej. Ale korzyść ta została okupiona krwią. Zginęło 22 naszych żołnierzy. Ponadto misja była bardzo droga. Zapłaciliśmy za nią ponad miliard złotych.
Interwencja w Iraku będzie jeszcze gorzej oceniana, jeśli przeanalizujemy straty, które poniosły siły sojusznicze. Z danych tylko sztabu USA wynika, że zginęło prawie 4200 marines.
Najbardziej cierpieli w tej wojnie oczywiście sami Irakijczycy - zarówno cywile, jak i wojskowi. Nie ma oficjalnych danych o stratach w sojuszniczej armii irackiej, ale według różnych szacunków idą one nawet w dziesiątki tysięcy. Jeśli dodamy do tego dziesiątki tysięcy ofiar zamachów terrorystycznych i tyle samo zabitych w szeregach ugrupowań partyzanckich i terrorystycznych, rysuje się obraz niewyobrażalnej masakry.