"Trzy lata nie odbierałem listów poleconych, potem zmieniłem adres zameldowania, wszystko po to by uniknąć poboru. Liczyłem, że gdy armia stanie się zawodowa, przestaną mnie ścigać. Tymczasem nic z tego" - mówi Maciej, plastyk z Warszawy, który jest jednym z ponad tysiąca mężczyzn na "czarnej liście" śródmiejskiej WKU.

Reklama

Według przygotowanej nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obronnym z dniem pierwszego stycznia wszyscy mężczyźni w Polsce mają usyskać status osoby o "uregulowanym stosunku do wojska”.

Kto do tej pory uchylał się od słuzby wojskowej, nie trafi już do żadnej jednostki, ale czekają go duże kłopoty z prawem. Grozi za to kara nawet do dwóch lat więzienia. Dotyczy to wszystkich, wobec których Wojskowe Komendy Uzupełnień wszczęły formalne poszukiwania.

"Prawo zmuszało nas do rozpoczęcia takich poszukiwań, zgłoszenia sprawy policji, prokuraturze. I nikt nas z obowiązku dokończenia takich poszukiwań nie zwolnił. W tej chwili w mojej komendzie poszukujemy ok. 500 osób" - mówi mjr Wojciech Sukiennik z Wojskowej Komendy Uzupełnień we Wrocławiu.

O kilku tysiącach młodych mężczyzn poszukiwanych w ten sposób przez Wojskową Komendę Uzupełnień Warszawa-Śródmieście mówi jej komendant, płk. Adam Bednarz.

"Uchylając się od służby wojskowej złamali prawo, a my mamy obowiązek ich ścigać. I będziemy to robić, dopóki nie zgłoszą się do nas i nie załatwią sprawy" - mówi Bednarz.

p

Reklama

Szczygło: Nie byłem w wojsku

Mateusz Weber: Był pan w wojsku, czy może uchylał się pan od służby?
Aleksander Szczygło, były minister obrony narodowej: Zasadniczej służby wojskowej nie odbyłem, ale na czwartym roku studiów miałem przeszkolenie wojskowe. Uczyli nas różnych rzeczy, taktyki, strzelania, ale najciekawsze na pewno były zajęcia z tzw. oficerami politycznymi (śmiech).

Dziś do jednostki w warszawskiej cytadeli stawi się ostatni żołnierz z poboru. Dla młodych ludzi oznacza to koniec wiszącego nad nimi od wielu lat widma przymusowego wcielenia w szeregi armii. Ale jest jeden szkopół: odpowiednie służby będą ścigać tych, którzy uchylali się od wojska. Ma to sens?
Dla mnie w ogóle nie ma sensu zawieszenie poboru. Program profesjonalizacji armii nie powinien rozpoczynać się od jego zniesienia, ale powinien tym się zakończyć. Ale skoro się powiedziało A trzeba powiedzieć też B. Nie ma żadnej potrzeby ścigać tych, którzy uchylali się od służby, skoro znosi się pobór.

Czyli powinna ich objąć abolicja?
Oczywiście. Jeszcze raz powtarzam: po co karać? Nie ma poboru, więc dajmy spokój tym ludziom. Przecież nie wszyscy uchylali się od służby z premedytacją. Jest spora grupa tych, którzy wrócili z zagranicy. Ich też karać? A tych którzy się uczyli, ale z jakiś powodów wojsko o tym nie wiedziało?

A więc pana zdaniem obowiązujące przepisy trzeba zmienić?
W części tak. Ale nie wszystkie. Trzeba utrzymać przepisy dotyczące rejestracji poborowych na wypadek wojny oraz po to, by umożliwić służbę wojskową ochotnikom. Wojsko musi wiedzieć, czy dana osoba jest zdolna do służby, czy nie.