Klara Klinger: Wielu młodych ludzi z pokolenia ’89 przedstawia swoją generację w czarnych barwach. A co pan o nich sądzi?
Jerzy Owsiak: Skoro jest z nimi tak źle, to dlaczego z mojej obserwacji wynika, że jest dobrze? Skąd się bierze 120 tys. wolontariuszy WOŚP, z czego lwią część stanowią osoby właśnie z tego pokolenia? Przychodzą dla mnie, Jurka Owsiaka? Wątpię. I jeżeli jest tak źle, to dlaczego na Przystanku Woodstock nie ma burd, alkoholu i awantur? Z tego, co zauważyłem, osoby z pokolenia ’89 absolutnie nie wyróżniają się łamaniem jakichś zasad czy jawnym negowaniem wartości. W niektórych wypowiedziach 20-latków przewija się motyw, że wolność ich zepsuła. Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie. W tym pokoleniu przeważają mądrzy ludzie, z aspiracjami. Dzięki temu, że mają wolność wyboru, do której są przyzwyczajeni, ich umysły są otwarte.

Reklama

Jednak nawet pana córka przyznaje, że dla jej pokolenia liczy się kasa i lans.
To dowód, że nieuchronnie rośnie nam klasa średnia. Materialny aspekt tworzy z nich taką klasę. A alkohol, narkotyki, dopalacze to specyfiki, które były, są i będą obecne w życiu każdego pokolenia. Gorzej, że to pokolenie nie lubi się wychylać i nie stawia na indywidualizm. Dla mnie jest to o tyle absurdalne, że mojego pokolenia nikt nie namawiał do tego, żebyśmy się wychylali. Pokolenie ’89 nie jest tłamszone, ale nie chce być kolorowe.

Może nie czują potrzeby, aby się wyróżniać?
Problem jest chyba głębszy. Wiele osób pyta, dlaczego tej kolorowej młodzieży z przystanku Woodstock nie widać na co dzień. Według mnie wyobraźnia tych młodych ludzi otwiera się podczas imprez, na których czują się tolerowani. A chęć dostosowania się wynika z braku akceptacji, chociażby na własnym osiedlu. Myślę, że cała środkowa Europa jest ciągle w kleszczach mentalności proletariackiej. Jesteśmy 20 lat po Okrągłym Stole, a wciąż nie ześwirowaliśmy w wolności prezentowania. Świetnym przykładem jest tu Arkadius. Naskoczono na niego, wyśmiano, bo wyglądał inaczej. A ja na niego patrzyłem z wielką radością. Żadnej z jego rzeczy bym na siebie nie założył, bo mi nie pasują, ale byłem zachwycony. W Polsce, jeśli ktoś jest niekonwencjonalny, rozpętuje się burza. Odwracamy się od takiej osoby plecami. W komunie młodzi byli bardziej odważni, poszukujący, stylowi, przerabiali mundury, pisali na plecach różne sentencje, zakładali przerabiane enerdowskie trampki. Po komunie przyszedł moment, w którym młodzież stwierdziła, że nie musi się wychylać. I tak zostało. Myślę, że to jest wyzwanie nie tylko dla nich, ale również dla nas. Szczególnie dla tych, którzy kreują i rządzą.

To też wyzwanie dla pana. Według badań jest pan jednym z niewielu autorytetów pokolenia ’89.
Szczerze mówiąc, nie czuję się autorytetem. Ponieważ mam córkę z rocznika ’89, nigdy nie zastanawiałem się nad sposobem porozumiewania się z młodymi ludźmi. Mówię to, co mi leży na sercu. I albo jestem niedojrzałym gówniarzem, myślę tak jak oni i dlatego tak świetnie dogaduję się z młodzieżą, albo to, co oni robią, jest dla mnie na tyle czytelne, że nie stwarza barier w porozumieniu. Myślę, że tych aktywnych młodych ludzi jest dużo. Są odpowiedzialni i chcą, żeby zmieniła się rzeczywistość. Trzeba tylko chęci ze strony starszych. To my powinniśmy dać im możliwości tworzenia, działania, spełniania się.