"Kiedy hoduje się w domu dzikie zwierzę, nie należy pytać czy, ale kiedy zdarzy się wypadek" - dowodził prawnik, zatrudniony przez rodzinę 55-letniej Carli Nash, która w ciężkim stanie przebywa w szpitalu w stanie Ohio czekając na rekonstrukcję twarzy. Zdaniem specjalistów panująca wśród ekscentrycznych Amerykanów moda na udomawianie szympansów przynosi coraz częściej tragiczne skutki.
W lutym przyjaciółka poprosiła Nash, by przyjechała i pomogła jej uspokoić oswojonego szympansa, 14 letniego Travisa, który nie chciał jej słuchać. Zwierzę momentalnierzuciło się na gościa, miażdżąc mu twarz. Kobieta straciła nos, powieki i dłoń. Wezwani przez właścicielkę policjanci zastrzelili agresywnego szympansa.
Nash ma zmasakrowaną twarz i pokruszone przednie kości głowy. Pomimo planowanej operacji w renomowanej klinice plastycznej, najprawdopodobniej nigdy nie odzyska pełni zdrowia. Jej rodzina domaga się 50 mln dolarów odszkodowania od właścicielki agresywnej małpy Sandy Herold. Wypadek zdarzył się w miasteczku Stamford w stanie Connecticut.
Do dnia wypadku Herold (70) traktowała Travisa jak syna. Ubierała go w dziecięce ubrania, nauczyła pić wino z kieliszka i grać w gry komputerowe. Z przymrużeniem oka traktowała jego sporadyczne ataki szału. Teraz odpowie za brak wyobraźni.
Zobacz zdjęcia Travisa i jego właścicielki
"Herold hodowała dzikie zwierzę, o którym wiedziała, że w przeszłości agresywnie potraktowało jedną lub więcej osób. Pomimo to nigdy nie podjęła odpowiednich kroków, by uchronić przed nim osoby trzecie" - dowodził oskarżyciel.
Trzynaście lat wcześniej młody Travis pobił inną kobietę i zawlókł ją do samochodu, później zdarzyło mu się ugryźć mężczyznę w kciuk, w 2003 roku uciekł i przez kilka godzin błąkał się po okolicy.
Do dziś nie wiadomo, dlaczego Travis zaatakował dobrze znaną mu przyjaciółkę właścicielki. Zdaniem Herold mógł jej nie rozpoznać, ponieważ tego dnia miała nową fryzurę i przyjechała innym niż zwykle samochodem. Zdaniem ekspertów nawet niewielki szympans ma siłę pięciu dorosłych mężczyzn.