MAGDALENA JANCZEWSKA: Dlaczego Polacy tak chętnie leczą się sami? Czy nikt im nie umie pomóc w cierpieniu?
JAROSŁAW WOROŃ*: Niestety, to smutna polska rzeczywistość. Wielu pacjentów zraża się do lekarzy, bo byli wcześniej źle leczeni. Tracą nadzieję, że ktoś im skutecznie pomoże, nie chcą stać w kolejkach do specjalisty, nie wiedzą, gdzie szukać fachowej pomocy. A gdy oglądają reklamę środków przeciwbólowych i widzą w niej uśmiechniętych ludzi, nabierają nadziei, że może w ten sposób uda im się usunąć źródło bólu.
Jak nie przedawkować tych powszechnie dostępnych leków?
Przyjmuje się, że nie powinno się przekraczać 4 gramów na dobę leków z paracetamolem, czyli 8 tabletek np. apapu. Ale ibuprofenu można wziąć tylko 12 gramów, czyli np. 3 tabletki nurofenu forte. To jednak dotyczy tylko osób zdrowych, dorosłych i stosunkowo młodych. Jeśli ktoś już bierze inne leki i nagle zacznie boleć go głowa, to w żadnym wypadku nie może kupować kolejnego środka w najbliższym sklepie. Należy pójść do apteki i powiedzieć farmaceucie: biorę to i to, proszę mi coś polecić na ból głowy. Wiele leków wchodzi ze sobą w interakcje i działa jak bomba z opóźnionym zapłonem.
I co nam wtedy grozi?
Można nawet umrzeć. Można się wykrwawić, zniszczyć wątrobę, nerki, szpik kostny, zacząć się dusić. I wcale nie trzeba brać leków miesiącami. Czasem wystarczy jedna dawka kilku leków z grupy niesterydowych leków przeciwzapalnych, np. aleve, bo bolą stawy, ibuprom na ból głowy i aspirynę, bo łapie nas przeziębienie. Niedawno w ciężkim stanie do szpitala trafiła 46-letnia kobieta. Leczyła się na zwyrodnienie stawów. Jak się potem okazało, brała na różne dolegliwości pięć leków z tej samej grupy. Nie udało się jej uratować. Wykrwawiła się. Takich wypadków jest, niestety, coraz więcej.
Czy wystarczyłoby, gdyby ta pacjentka zerknęła na ulotkę lekarstwa?
Nie. Dla zwykłego śmiertelnika taka ulotka będzie zupełnie nieczytelna, potrzebna jest konsultacja u specjalisty. Poza tym chorzy wierzą w reklamę, więc gdy słyszą, że jakiś lek jest inteligentny, bo znajduje źródło bólu, to uważają, że leczy on np. tylko migrenę. Dlatego na ból zatok biorą coś innego, na stawy jeszcze inny środek, a na gorączkę kolejny. Na dodatek chodzą do różnych specjalistów i bardzo często w ogóle nie mówią im o równoległych kuracjach. A do tego jeszcze na własną rękę kupują środki przeciwbólowe.
*dr Jarosław Woroń pracuje w Zakładzie Farmakologii Klinicznej Collegium Medicum UJ