W zeszłym roku zostało ukradzionych blisko 18 tys. samochodów. Na złodziejskiej liście życzeń tradycyjnie już królują niemieckie auta. W pierwszej dziesiątce jest ich aż pięć: volkswagen passat (1. miejsce), VW golf (2.), audi a6 (4.), audi a4 (6.), audi 80 (7.). Samochody ginęły najczęściej w stolicy, a także w Katowicach, Poznaniu i Gdańsku.

Reklama

"Ta lista jest odzwierciedleniem gustów polskich kierowców. Lubimy niemieckie marki, chętnie je kupujemy. Złodzieje więc dostarczają towaru, na który jest popyt" - tłumaczy oficer komendy w Katowicach, od wielu lat zajmujący się zwalczaniem przestępczości samochodowej. Według niego złodzieje wybierają auta, do których części szybko sprzedadzą na tradycyjnej giełdzie lub przez aukcje internetowe.

"Kilka razy znaleźliśmy passata zaledwie w kilka godzin po kradzieży. Cieszyliśmy się z sukcesu, póki nie zorientowaliśmy się, żez auta pozostała skorupa. Było już rozebrane na części pierwsze" - opowiada nasz rozmówca. Popytem na części policjanci tłumaczą też wysoką trzecią pozycję w rankingu fiata 126p, który powoli przechodzi do historii motoryzacji.

Co ciekawe, od 10 lat co roku liczba kradzionych aut spadała. Najczarniejszym w najnowszej historii policji był rok 1999, gdy Polacy stracili ponad 70 tys. pojazdów. Jak udało się tak ograniczyć kradzieże samochodów? W opinii ekspertów przełom to efekt skutecznej pracy policji oraz nowych surowych zasad rejestracji samochodów w wydziałach komunikacji. Dzięki wprowadzeniu ogólnopolskiej komputerowej bazy pojazdów i kierowców załatano wiele luk w systemie.

Reklama

"Kiedyś wystarczyło, aby bandyci kupili jednego urzędnika i rejestrowali dowolną liczbę aut. Nadal zdarzają się wśród nas łapówkarze, ale teraz ryzykują znacznie więcej niż kiedyś" - tłumaczy urzędnik z wydziału komunikacji na warszawskim Ursynowie. Niechlubny rekord należał do 70-letniej emerytki z warszawskiej Pragi, która była właścicielem ponad... 1000 samochodów. Nazwisko nieświadomej kobiety przez lata wykorzystywali urzędnicy współpracujący z gangami samochodowymi.

Jak się dowiedział DZIENNIK, kierownictwo policji podejrzewa, że w tym roku pierwszy raz od dziesięciu lat wzrośnie liczba skradzionych samochodów. Alarmujące są statystyki dotyczące kradzieży z pierwszego kwartału. Co jest przyczyną? "Sprawdzamy dwie teorie. Według pierwszej na wolność wyszli członkowie gangów, którzy za kratki trafili w końcu lat 90. i teraz wrócili do biznesu" - mówi oficer komendy głównej. Według drugiej zwiększona liczba kradzieży to pierwszy, namacalny efekt kryzysu gospodarczego. "Ludzie oszczędzają na wszystkim, poszukują zatem tańszych części i całych aut, którymi dysponują złodzieje" - mówi oficer.