"Cięcia nagród zostaną przeprowadzone na zasadzie: im wyższe stanowisko, tym większa obniżka. Wiceprezydenci, burmistrzowie i dyrektorzy biur dostaną premie niższe o kilkadziesiąt procent" - informuje Tomasz Andryszczyk, rzecznik ratusza. Ile konkretnie, nie chciał powiedzieć. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, redukcje przekroczą 30 procent.

Reklama

Hanna Gronkiewicz-Waltz łagodniej potraktowała szeregowych urzędników. W ich przypadku redukcje będą symboliczne. "Pani prezydent stwierdziła, że nie będzie budować wizerunku oszczędnego ratusza kosztem zwykłych pracowników. Oni też mają kredyty i rodziny na utrzymaniu" - mówi Andryszczyk.

>>>Gronkiewicz-Waltz stawia się Schetynie

Takie argumenty nie przekonują opozycji. "To gest pod publiczkę, żeby zadowolić media, a nie realne cięcia. Premie w dalszym ciągu są zbyt duże" - twierdzi radny PiS Maciej Maciejowski.

Reklama

Jakie kwoty wpłynęły na konta urzędników, będzie jasne dopiero w połowie kwietnia, gdy ratusz przeleje pieniądze. Na razie biuro kadr i szkoleń dopiero oblicza wysokość nagród. Z naszych informacji wynika, że z całej puli 58 milionów złotych ubędzie raptem kilka milionów.

Decyzja prezydent Warszawy to efekt krytyki, jaka spadła na jej głowę, po tym jak wyszło na jaw, że mimo kryzysu ratusz przyznał nagrody kwartalne dla urzędników.

>>>Miliony dla urzędników

Reklama

Hannę Gronkiewicz-Waltz skrytykowali nie tylko politycy PiS. Upomniał ją nawet premier Donald Tusk, który apelował o większą powściągliwość w wydawaniu publicznych pieniędzy. Swoją partyjną koleżankę skarcił również szef MSWiA, a zarazem sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna, który stwierdził w radiowej "Jedynce", że "nagrody powinny być symboliczne".

Prezydent stolicy początkowo była nieugięta. Tłumaczyła, że urzędnicy i tak dostaną o 10 milionów złotych mniej niż rok temu. Jednak gdy fala krytyki zaczęła narastać, Gronkiewicz-Waltz skapitulowała.

Zamieszanie z pieniędzmi dla urzędników na tym się jednak nie skończy. Prawdziwa rewolucja czeka ich w połowie roku, gdy miasto wprowadzi nowe zasady wynagradzania - wysokość pensji i premii ma być uzależniona od umiejętności, a nie zajmowanego stanowiska.

Określeniem wartości urzędników ma się zająć firma konsultingowa. Ratusz właśnie jej szuka.