Mimo ważnej funkcji w resorcie 33-letni Targiński publicznie znany jest głównie ze swojej kariery modela. "Wzrost 183 cm, klatka 102 cm, biodra 93 cm, oczy zielone, włosy ciemno-blond - tak reklamowała go strona Fashion TV. Dzięki niepospolitej urodzie występował w kampaniach reklamowych Vistuli i Big Stara. Praca na wybiegach nie przeszkodziła mu w ukończeniu politologii na Uniwersytecie Warszawskim, oraz podyplomowych studiów w Szkole Głównej Handlowej.

Reklama

Karierę modela porzucił dla wielkiej polityki: kierował biurem parlamentarnym Platformy, został asystentem Donalada Tuska. Po ostatnich wyborach przyjął propozycję od wicepremiera Grzegorza Schetyny i odtąd kieruje jego gabinetem politycznym. "Nie widać go w mediach, ale wszyscy znający relacje w resorcie wiedzą, jak wpływową jest osobą. Jest inteligentny, ma stały i nieskrępowany dostęp do wicepremiera. To jemu powierzane są najbardziej poufne misje" - tłumaczy urzędnik ministerstwa spraw wewnętrznych.

Jednak błyskawiczna kariera polityczna nie przyniosła mu majątku. Z jego najnowszego zeznania majątkowego wynika, że jest właścicielem 34 metrowej kawalerki i ma 4583 złote oraz 22 eurocenty oszczędności. "Wypełniłem zgodnie z prawem i prawdą oświadczenie" - tłumaczy DZIENNIKOWI Targiński. Jedyny luksus, na jaki sobie pozwolił dyrektor to auto:warte ponad 100 tysięcy audi, którego jest współwłaścicielem. Jednak zakup sfinansował zaciągając kredyt w banku.

Przy pozostałych wysokich urzędnikach resortu spraw wewnętrznych jest niemal biedakiem. Sam wicepremier Schetyna zgromadził blisko 700 tysięcy oszczędności. Jego zapobiegliwość blednie przy wiceministrze Witoldzie Drożdżu, który odpowiada za informatyzację administracji. Choć jest starszy zaledwie o dwa lata od Piotra Targińskiego, zdołał zgromadzić wielokrotnie większy majątek. Jest właścicielem 180 metrowego domu oraz dwóch mieszkań. Posiada również dwie ogromne działki: leśną o powierzchni 23 tysięcy metrów kwadratowych oraz podobnej wielkości budowlaną. Znacznie skromniej wygląda majątek wiceministra Adama Rapackiego, nadzorującego służby mundurowe. Z oświadczenia wynika, że wraz z żoną i dzieckiem mieszka nadal w zaledwie 57 metrowym mieszkaniu, a po prawie 30 latach pracy w policji na "czarną godzinę” udało mu się odłożyć ponad 400 tysięcy.

Również oszczędności szefów służb podległych resortowi nie są imponujące. Komendant główny policji generał Andrzej Matejuk ma 50 tysięcy oszczędności ulokowanych w funduszu Arka. To była wyjątkowo zła decyzja, gdyż w ciągu roku jego oszczędności stopniały o 20 tysięcy złotych. Może się pocieszać jedynie aktem własności dwóch działek.