Mini zoo w Lesznie to właściwie mały, nieogrodzony park z kilkoma klatkami na środku. Jeden z niedźwiedzi zamknięty jest na 15 mkw pomieszczeniu z betonową posadzką. W miskach zielona woda, obok rzucone na beton kilka kromek chleba, które leżą razem z odchodami. Tuż obok klatek spacerują ludzie z psami, jeżdżą rowerzyści. Nocami w parku słychać krzyki pijackich libacji. W ciągu dnia zastępuje je ryk motorów trenujących obok żużlowców Unii Leszno, nocami z kolei do zwierząt dobiega jednostajne dudnienie z pobliskiej dyskoteki.

Reklama

"Takie warunki uwłaczają godności zwierząt, są niezgodne z wszelkimi normami. To zoo trzeba rozwalić" - mówi Jan Maciej Rembiszewski, były dyrektor warszawskiego zoo, a obecnie prezes honorowy Rady Dyrektorów Ogrodów Zoologicznych. Ciało skupiające szefów najważniejszych i największych polskich ogrodów wydało niedawno uchwałę, w której rekomenduje likwidację zwierzyńca w Lesznie.

Okazuje się jednak, że to nie jedyne miejsce, gdzie niedźwiedzie trzymane są w skandalicznych warunkach. O losie niedźwiedzi trzymanych w niewoli zrobiło się głośno za sprawa misia Mago, który dziewięć lat spędził w ciasnym betonowym bunkrze we wrocławskim zoo. Mago ma się dziś świetnie, bo po aferze we Wrocławiu znalazły się pieniądze na budowę jednego z najnowocześniejszych wybiegów dla tych zwierząt w Europie, ale wiele innych niedźwiedzi nadal tkwi w swoich bunkrach.

Właśnie po sprawie z misiem Mago warunki w jakich trzymane są niedźwiedzie zaczęli sprawdzać naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego: Agnieszka Sergiel i Robert Maślak. Pełne wyniki badań opublikują dopiero na jesieni, ale to co już odkryli jest szokujące.

"Do natychmiastowego zabrania kwalifikuje się 15-20 niedźwiedzi z 56, które według naszej wiedzy trzymane są w Polsce" - mówi Maślak. Najgorsze warunki zapewniają właśnie zwierzyńce w małych miejscowościach jak w Lesznie, Braniewie czy Korabiewicach i cyrki. Ale nawet w dużych ogrodach zoologicznych nie jest idealnie. "Tragicznie wygląda sytuacja w Gdańsku. Ogród inwestuje w inne, bardziej atrakcyjne gatunki zwierząt, a ponieważ misie opatrzyły się zwiedzającym nikt się nimi nie przejmuje" - mówi Maślak. Jeden z tutejszych niedźwiedzi brunatnych oślepł, choć wystarczyło parę lat temu zrobić mu prosty zabieg na zaćmę. Inny jest głuchy. Normą u niedźwiedzi w wielu miejscach w Polsce są zaburzenia psychiczne, choć ich skala będzie dopiero badana.

"Niedźwiedziami często zajmują się przypadkowe osoby, które ograniczają sie do wrzucenia im jedzenia. Tymczasem zwierzęta w niewoli potrzebują zmiennych bodźców, urozmaiconych wybiegów, z wodą, konarami drzew, zabawkami" - tłumaczy Maślak. Na takie luksusy mogą liczyć tylko nieliczne misie. Jak Mała i Sabina, które przed rokiem po wielu latach spędzonych w bunkrach dawnej szkoły cyrkowej w Julinku, trafiły do warszawskiego zoo. Tu w ramach atrakcji dostają nawet miód, ale ukryty w pniu drzewa, żeby musiały nieco pogłówkować, zanim się do niego dobiorą.

Co na to właściciele zwierząt? Zoo w Gdańsku zasłania się brakiem pieniędzy na inwestycje. Joanna Nowacka z miejskiego Zakładu Zieleni w Lesznie tłumaczy, że misiom wkrótce będzie lepiej, bo minizoo zostanie ogrodzone. ale zdaniem specjalistów to ciągle za mało. Zaalarmowana przez ekologów Generalna Dyrekcja Ochrony Przyrody zapowiada na maj kontrole w Lesznie.

Po opublikowaniu wyników badań na jesieni miejsc do sprawdzenia będzie więcej. Tyle że niedźwiedzie pewnie nie będą odbierane, bo i tak nie ma gdzie ich przenosić. Idealnym rozwiązaniem byłoby stworzenie Parku Niedźwiedzi, gdzie na kilkunastu hektarach powstały by duże i nowoczesne wybiegi dla zwierząt, które większość życia spędziły w koszmarnych warunkach. Ale na to oczywiście nie ma pieniędzy.