Całkiem niedawno pumę widziano na północnym Mazowszu. Wcześniej straszyła między innymi mieszkańców wsi pod Łodzią, Kielcami, Lublinem. Ale w Opolu najwyraźniej uznano, że Polakom w innych regionach kraju albo się przewidziało, albo mieli okazję spotkać inne dzikie koty.

Reklama

Urząd Wojewódzki postanowił bowiem na swoja pumę zapolować. Zarząd Kryzysowy Urzędu zlecił wykonanie specjalnej klatki na drapieżnika. Zbudowano ją kosztem zaledwie 5 tysięcy złotych pod okiem specjalistów z opolskiego zoo i myśliwych. Samołówka ma 1,2 metra wysokości, 2 metry długości i około metr szerokości.

By dziki kot wszedł do klatki, potrzebna będzie przynęta. I to żywa. Ale władze województwa uznały, że to konieczna ofiara, by w końcu pojmać drapieżnika.

Pozostaje tylko jeden problem: gdzie ustawić pułapkę. Jak pisze "Nowa Trybuna Opolska" , trafi ona do Nadleśnictwa Prószków. Na leśników spadnie zadanie wskazania dokładnego miejsca żerowania pumy. Dopóki tego nie zrobią, pułapka najprawdopodobniej poleży w magazynie.

A mogą mieć z tym problem, bo jest spora szansa, że kota już na Śląsku nie ma. Tak uważa Wojciech Plewka z Polskiego Związku Łowieckiego. Według niego drapieżnika wystraszyły prace w lasach i na polach. Możliwe więc, że pułapka bardziej przyda się na Mazowszu niż na Śląsku.