Najpierw pojawiły się doniesienia, że pumę widziano na północnym Mazowszu. Pojawienie się tam dużego drapieżnika postawiło w stan najwyższej gotowości służby z Ostrołęki.Dużego kota widzieli mieszkańcy wsi Guzowatka, a weterynarz znalazł na ziemi ślady dużego kota.

Reklama

Teraz tajemnicze zwierzę pojawiło się pod Radomiem. W Młodocinie Mniejszym dziki drapieżnik zagryzł cztery kozy. "Jeden z mieszkańców wsi zauważył z daleka uciekające do pobliskiego zagajnika zwierzę średniej wielkości, koloru burego. Najprawdopodobniej to właśnie ono zagryzło cztery kozy" - mówi January Majewski z mazowieckiej policji.

Czy była to puma? Weterynarz, który badał zagryzione kozy, nie był w stanie tego potwierdzić. Mógł to być więc także wygłodniały, bezdomny pies. Na wszelki wypadek okolicę wsi przeczesują policjanci, strażacy i miejscowi myśliwi.

Tydzień temu na zlecenie Urzędu Wojewódzkiego w Opolu skonstruowano pułapkę na pumę. Ma zostać użyta, kiedy będzie można z pewnością stwierdzić, gdzie jest dziki kot.

Okazuje się jednak, że w tym samym czasie puma grasowała w Wielkopolsce. "Zwierzę było widziane w rejonie wsi Czerminek, Szkudła, Kucharki, Cieśle i Kajew. W jednym z gospodarstw zwierzę rozerwało klatkę z królikami. Pozostawiło ślady swoich łap przy gospodarstwie rolnym w Kucharkach" - relacjonował rzecznik Starostwa Powiatowego w Pleszewie Tomasz Wojtala.

Sytuację monitoruje Centrum Zarządzania Kryzysowego w Pleszewie, a o sprawie poinformowano służby wojewody wielkopolskiego. "Wójt gminy Gołuchów wydał ostrzeżenie dla mieszkańców okolicznych miejscowości z <zaleceniem ostrożności przy wchodzeniu do lasu i przebywania na otwartej przestrzeni oraz po zmroku>" - powiedział Wojtala.

Wędrówka pumy rozpoczęła się na początku marca na Opolszczyźnie. Od tego dziki kot zwiedził kawał Polski - widziano go na Śląsku, w łódzkiem, w Wielkopolsce i w Świętokrzyskiem.