"Znalazłam w skrzynce zaproszenie na badania dla mojego taty. Ojciec od dwóch lat nie żyje. W takiej chwili wróciły wszystkie złe wspomnienia. Kiedy czytałam pytania zawarte w ankiecie, łzy same napływały mi do oczu" - mówi jedna z czytelniczek "Dziennika Łódzkiego". Jej ojciec cierpiał na duszności i kiedyś pogotowie ratunkowe udzieliło mu pomocy. W ten sposób jego dane trafiły do bazy danych pogotowia.
Teraz Stacja Ratownictwa Medycznego razem z kliniką przygotowały bezpłatne leczenie dla osób cierpiących na duszności i ankietę, która ma na celu polepszenie standardów leczenia.Lista, na podstawie których wysyła się zaproszenia, powstała dwa lata temu - to lista osób, które cierpią na duszności i którym pogotowie w 2007 udzieliło pomocy. "Tylko taką bazą z nazwiskami pacjentów dysponujemy. Korzystanie z innej byłoby sprzeczne z ustawą o ochronie danych osobowych" - mówi Grażyna Sobczak z Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego. W ten sposób listy docierają do osób, które nie żyją nawet od dwóch lat, bo od 2007 roku wiele mogło się zmienić.
Wypełnione ankiety wysyłane w listach pomogą opracować specjalny program pomocy pacjentom, którzycierpią z powodu duszności. Zdaniem Sobczak wiele osób pomaga pogotowiu zebrać dane do ankiety, nawet mino tego, że ich najbliżsi nie żyją. "Krewni zmarłych podkreślają, że gdyby wcześniej powstał taki program, choroba ich bliskich być może miałaby inny przebieg" - dodaje Sobczak.