Wychowawca kolonijny to osoba, która przez dwa tygodnie kolonii lub obozu opiekuje się grupą dzieci. Jedyne uprawnienia, jakie ma, to kurs wychowawcy kolonijnego. Na takim kursie nie nauczy się ani udzielania pierwszej pomocy dziecku, ani nikt nie sprawdzi jej predyspozycji do opieki nad milusińskimi. Nikt nie weryfikuje też, czy przyszły wychowawca nie był karany, czy nie nadużywa alkoholu i narkotyków. Wychowawcy kolonijni nie przechodzą żadnych testów psychologicznych, nie ma więc podstaw, by stwierdzić, że nie będą dla dzieci niebezpieczni. Na takie kursy często zgłaszają się ludzie tuż po maturze.

Reklama

Czego więc uczą się na kursie opiekunowie kolonijni? Planowania pracy wychowawczo-opiekuńczej, ćwiczenia z gier, zabaw ruchowych i lekkoatletyki oraz przepisy dotyczące "bezpieczeństwa oraz zdrowia i higieny w placówce wypoczynku". Taki kurs to zwykła formalność, a dla organizatorów świetne źródło zarobku. "W tym roku kurs organizowaliśmy po raz pierwszy i zgłosiło się prawie sto osób. Nie dyskutujemy o przepisach, bo wynikają z rozporządzenia MEN" - mówią "Dziennikowi Zachodniemu" pracownicy katowickiego Instytu Doskonalenia Nauczycieli.

Przepisy dotyczące wychowawców kolonijnych obowiązują od 1997 roku. "To trzeba zmienić. Z pewnością należy podnieść minimalny wiek wychowawcy do 21 lat. W tej sprawie złożę interpelację" - mówi gazecie posłanka PO, Danuta Pietraszewska z sejmowej komisji edukacji. MEN proponuje, by kandydaci na opiekunów byli sprawdzani, czy nie mają na swoim koncie przestępstw seksualnych, obyczajowych, przeciwko rodzinie, z użyciem przemocy oraz czy byli notowani za łamanie ustawy o przeciwdziałaniu narkomani