W dniu uchwalenia Konstytucji 3 maja manifestacje w wielu miastach Polski przeradzały się w regularne bitwy z milicją i zomowcami. Były też inne okazje do udziału w masowych demonstracjach, takie jak 13. dzień miesiąca…

Reklama

Stan wojenny w Polsce trwał 586 dni. Od 13 grudnia 1981 roku, kiedy generał Wojciech Jaruzelski o godzinie 6 na falach Polskiego Radia ogłosił uchwałę Rady Państwa podjętą na polecenie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON), do 22 lipca 1983 roku - dnia najważniejszego w PRL-u święta państwowego, związanego z rocznicą ogłoszenia w Lublinie Manifestu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN).

OKIEM STATYSTYKA

Operacja wprowadzenia stanu wojennego była przedsięwzięciem na wielką skalę, do którego władza użyła setek tysięcy ludzi, w tym około 80 tysięcy żołnierzy, czyli około jednej czwartej stanu sił zbrojnych. Zmilitaryzowano wiele instytucji i część strategicznych sektorów gospodarki, takich jak komunikacja, telekomunikacja, energetyka, górnictwo i porty morskie, a także 129 najważniejszych zakładów wielkoprzemysłowych. Skierowano do nich 8000 komisarzy wojskowych, w tym 400 do resortów i instytucji centralnych. W ciągu pierwszych 10 dni stanu wojennego w "ośrodkach odosobnienia" znalazło się 5179 osób. Ogółem podczas stanu wojennego w ponad 50 "ośrodkach odosobnienia" rozrzuconych na terenie całego kraju zamknięto około 10 tysięcy osób (wg danych IPN wydano 10 132 decyzje o internowaniu w stosunku do 9736 osób; te dwie liczby się różnią, ponieważ niektóre osoby internowano dwu-, a nawet trzykrotnie). Chodziło głównie o przywódców NSZZ Solidarność, doradców związku i związanych z nim intelektualistów. Więźniem numer jeden był osadzony w Arłamowie przewodniczący NSZZ Lech Wałęsa.

Reklama

ZWOLNIENIA I CZYSTKI KADROWE

Masowo stosowaną formę represji stanowiły zwolnienia z pracy. Intensywność tego działania dokumentują przykłady górnośląskiej Kopalni Węgla Kamiennego "Piast", gdzie po stłumieniu podziemnego strajku pozbawiono pracy 2000 robotników, Huty Katowice czy Stoczni im. Warskiego w Szczecinie, gdzie zwolniono po około 1400 robotników. Według ówczesnych danych rządowych z pracy zwolniono ponad 55 tysięcy osób. Stan wojenny doprowadził również do największej w dziejach PRL-u czystki kadrowej w administracji publicznej, gospodarce i przemyśle, w sferach nauki i oświaty, kultury i tzw. frontu ideologicznego. Już w ciągu pierwszych tygodni usunięto ze stanowisk pięciu wojewodów, sześciu prezydentów miast, 89 naczelników miast i gmin oraz 265 osób sprawujących kierownicze funkcje w gospodarce, m.in. w takich kolosach jak Huta Miedzi "Głogów" czy Zakłady Górnicze "Rudna". Od marca 1982 roku funkcje partyjnych komisji weryfikacyjnych przejęły w administracji i gospodarce państwowe komisje różnych szczebli - od ministerialnych po gminne. Dokonywały one sukcesywnego "przeglądu" zatrudnionych, zalecając zwolnienia z pracy, przesunięcia, skierowania na renty. W wyniku akcji weryfikacyjnej środowiska dziennikarskiego zwolniono w całym kraju około 800 pracowników prasy, radia i telewizji, a kilkanaście pism zlikwidowano. W oświacie za nieprzydatne do pełnienia funkcji kierowniczych uznano 1249 osób, w tym sześciu kuratorów i 303 dyrektorów szkół. Takie były działania władz, wobec których większość obywateli była bezsilna. Nie zabrakło jednak Polakom odwagi, aby w różnych formach wyrażać swój sprzeciw przeciwko stanowi wojennemu.

p

Reklama



PACYFIKACJA KOPALNI WUJEK

O aresztowaniu Jana Ludwiczaka, przewodniczącego Komitetu Zakładowego Solidarności w katowickiej kopalni Wujek górnicy nocnej zmiany dowiedzieli się około godziny 3 nad ranem 13 grudnia 1981 roku. Trzy godziny później wiedzieli już o wprowadzeniu w całym kraju stanu wojennego. Postanowili jednak nie podejmować pracy i nie opuszczać kopalni tak długo, aż Ludwiczak zostanie zwolniony. Rodziny strajkujących, a także mieszkańcy pobliskich osiedli spontanicznie przynosili do kopalni żywność i ciepłe ubrania, podczas gdy górnicy szykowali się na długą okupację zakładu. Negocjacje z przedstawicielami dyrekcji, a później z komisarzem wojskowym kopalni (która na podstawie dekretu o stanie wojennym została zmilitaryzowana) nie przyniosły rezultatu, bo władze nie chciały słyszeć o zwolnieniu aresztowanych. Do górników zaś dochodziły już wieści o rozgonieniu przez ZOMO innych strajkujących zakładów. Zaczynali się przygotowywać do odparcia ewentualnego ataku. Wcześnie rano 16 grudnia oddziały ZOMO zaczęły okrążać kopalnię Wujek. Wspierane były przez czołgi i bojowe wozy piechoty, które zrobiły wyrwy w ogrodzeniu. Około godziny 11 ruszyły do natarcia. Górnicy stawili opór, jednak nie wiedzieli, że zomowców wspiera pluton specjalny uzbrojony w broń palną z ostrą amunicją. Milicjanci bez ostrzeżenia otworzyli ogień, zastrzelili dziewięciu górników, a ponad 20 ranili.

KRZYŻE Z KWIATÓW

Po brutalnej pacyfikacji kopalni Wujek Polacy wiedzieli już, czym może się skończyć starcie z siłami porządkowymi ówczesnej władzy. Dlatego też po wprowadzeniu stanu wojennego protesty miały charakter biernego oporu. Zapalano w oknach świeczki i bojkotowano reżimową prasę. Mieszkańcy stolicy pamiętają krzyże z kwiatów i zapalonych zniczy, układane od 15 kwietnia 1982 roku na placu Zwycięstwa (dziś pl. Piłsudskiego). W miejscu, w którym 2 czerwca 1979 roku papież Jan Paweł II odprawił mszę świętą, demonstracja poparcia dla Solidarności, przejawiająca się w śpiewaniu pieśni religijnych i patriotycznych, stała się dla władz PRL-u czymś w rodzaju wyzwania. Krzyż znikał pod osłoną nocy, ale wkrótce pojawiał się na nowo. Pod pretekstem pilnego "remontu nawierzchni placu" ta jego część została niebawem ogrodzona, ale wojna na kwiaty i znicze trwała nadal. Krzyże z kwiatów zaczęły się pojawiać także w innych miejscach Warszawy - przed kościołami Wizytek i św. Anny na Krakowskim Przedmieściu oraz NMP na Nowym Mieście.

KONTRPOCHODY

Gdy 22 kwietnia 1982 roku powstała Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ Solidarność (TKK) - w obawie przed eskalacją przemocy ze strony komunistów - wezwała społeczeństwo do absencji podczas oficjalnych pochodów pierwszomajowych. Jednak nikt nie spodziewał się, że w proteście Polacy zorganizują niezależne demonstracje z okazji robotniczego święta. Skala kontrpochodów zorganizowanych w kilkudziesięciu miastach Polski, zaskoczyła nawet przywódców podziemia. Zdziwiła też władze komunistyczne, które na bardziej zdecydowaną konfrontację z demonstrantami przygotowywały się raczej w związku z możliwymi manifestacjami trzeciomajowymi.

p



Największe pochody pierwszomajowe zorganizowane niezależnie od oficjalnych manifestacji miały miejsce w Warszawie, Bielsku-Białej, Białymstoku, Gdańsku, Gdyni, Szczecinie, Łodzi i Toruniu. W stolicy 30-tysięczny pochód wyruszył z placu Zamkowego ulicami Miodową, Długą i Mostową nad Wisłę. Nie doszło do bitwy z milicją, ale już w Toruniu, gdzie w niezależnym pochodzie wzięło udział około 3000 osób, 160 zomowców zaatakowało demonstrantów pałkami. Manifestanci skryli się w ratuszu i stamtąd obrzucili zomowców kamieniami. Milicja aresztowała 93 osoby. W Białymstoku w miejscu zbiórki prorządowego pochodu ktoś zdetonował petardę, czyniąc zamieszanie i opóźniając wymarsz pochodu. W Świdniku kontrpochód uformował się po zakończeniu mszy świętej odprawianej w kościele Chrystusa Odkupiciela. Służby porządkowe rozgoniły demonstrantów, okładając ich pałkami. Jedynie we Wrocławiu, gdzie przewodniczący Regionalnego Komitetu Strajkowego Władysław Frasyniuk sprzeciwił się organizowaniu niezależnej demonstracji pierwszomajowej, panował spokój. Ale już w 1983 roku demonstracje takie miały tam zgoła inny przebieg. Kilkunastotysięczna manifestacja dołączyła do oficjalnego pochodu. Milicja próbowała rozpędzić kontrmanifestację przy użyciu gazów łzawiących. W klatkę piersiową został trafiony pociskiem 51-letni Bernard Łyskawa. Gdy zasłabł, anonimowy lekarz usiłował przyjść mu z pomocą, ale ZOMO uniemożliwiło reanimację. W ferworze walki kilka pocisków trafiło też w… trybunę z notablami.

BARYKADY W ŚWIĘTO KONSTYTUCJI

Kilka dni przed 3 maja 1982 roku milicja i ZOMO przygotowywały się do starcia z demonstrantami. W ośmiu polskich miastach uczestnicy manifestacji zorganizowanych w rocznicę ogłoszenia Konstytucji 3 maja zostali brutalnie zaatakowani przez siły porządkowe.

Regularne bitwy uliczne miały miejsce m.in. w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Szczecinie, Lublinie i Wrocławiu. W Krakowie po mszy świętej w katedrze na Wawelu siedmiotysięczny pochód wyruszył ulicą Grodzką w kierunku Rynku Głównego. Demonstrantom zagrodziła drogę milicja i zomowcy, próbując rozgonić pochód za pomocą armatek wodnych. Demonstranci odpowiedzieli gradem kamieni i butelek. Wznosili też zapory z koszy na śmieci, a na ulicy Stolarskiej, opodal Konsulatu USA, zbudowali barykadę. Dopiero dzięki mediacji dominikanów (w ich kościele schroniła się część manifestantów) milicja pozwoliła demonstrantom opuścić schronienie. Milczący pochód przeszedł ulicą Westerplatte, aby wieczorem rozejść się przy Dworcu Głównym PKP. Zatrzymano jednak 64 osoby.

p



W tym samym dniu około 4000 demonstrantów w Gdańsku, których próbowała rozgonić milicja, ZOMO i kursanci ze słupskiej Szkoły Podoficerskiej MO, zbudowało barykady na Starym Mieście, obrzucając napastników kamieniami i butelkami z benzyną. Zatrzymano 402 osoby. W Lublinie oddziały ZOMO i ORMO użyły pałek, gazów łzawiących i armatek wodnych, akcje wspierały zaś wojskowe wozy strażackie. Po trwających godzinę starciach zatrzymano 34 osoby. W Szczecinie kilkutysięczny pochód został rozpędzony przez 1800 milicjantów. W ruch poszły kamienie i butelki z benzyną, a protestujący opanowali hotel milicyjny. Łączność między grupami demonstrantów zapewnili młodzi ludzie na motocyklach z chustkami na twarzach (co pozwalało im na oddychanie, gdyż wszędzie unosiły się kłęby gazu łzawiącego). Zatrzymano około 200 osób. Tymczasem sześciotysięczne siły milicji, ZOMO i wojska szykowały się do konfrontacji w Warszawie. Podczas mszy świętej w katedrze św. Jana nad Starym Miastem słychać było warkot helikopterów. Po godzinie 16 doszło do starcia z około siedmiotysięcznym tłumem na placu Zamkowym. Zomowcy użyli armatek wodnych i granatów z gazem łzawiącym. Zaatakowali też pałkami ludzi usiłujących schronić się w katedrze. Demonstranci zbudowali barykady na Rynku Starego Miasta, obrzucając napastników kamieniami. Wówczas do akcji skierowano śmigłowce i transportery opancerzone. Przed wjazdem na most Śląsko-Dąbrowski protestujący ustawili barykadę z autobusów MZK i betonowych bloków, zaś na atakujące ich pojazdy milicyjne zrzucali płyty chodnikowe. Podobna barykada powstała na ulicy Bednarskiej. W stolicy zatrzymano 271 osób, a 20 protestujących trafiło do szpitala. W archiwum Ośrodka Karta można przeczytać wypowiedź Bogdana Borusewicza na temat demonstracji w 1982 roku: 3 maja w 16 większych i kilku mniejszych miastach Polski bojówki milicyjne przez 5-10 godzin rozpędzały tłumy, wykazując niespotykaną brutalność. Atakowano przede wszystkim ludzi wychodzących z kościołów, oblewano ich zabarwioną wodą, obrzucając granatami z gazem łzawiącym i petardami, a następnie bijąc i aresztując. W ten sposób zatrzymano w całym kraju kilka tysięcy "burzycieli porządku".

W 1983 roku demonstracje z okazji rocznicy Konstytucji 3 maja miały nieco łagodniejszy przebieg. Najliczniejsze grupy wyrażały w ten sposób poparcie dla Solidarności w Warszawie, Krakowie, Lublinie i Poznaniu. Podczas manifestacji na Starym Mieście w stolicy funkcjonariusze SB dokonali najścia na lokal Komitetu Prymasowskiego w kościele św. Marcina i uprowadzili pięciu działaczy, w tym opozycyjną poetkę Barbarę Sadowską, wywieźli ich do lasu w pobliżu Warszawy i pobili.

STRZAŁY W KOPALNI WUJEK

Pacyfikacja kopalni Wujek pamiętana jest do dzisiaj jako najbardziej brutalne zachowanie władz w czasie stanu wojennego. Zginęli wówczas: Józef Czekalski, Krzysztof Giza, Joachim Gnida, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Andrzej Pełka, Jan Stawisiński, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Przez wiele lat akcja ta budziła emocje Polaków, zwłaszcza gdy wszczęto postępowanie sądowe przeciwko milicjantom z oddziału ZOMO odpowiedzialnym za masakrę górników.

W pamięci Polaków silnie zapisała się data wprowadzenia stanu wojennego - 13 grudnia 1981 roku. Przez cały okres jego trwania, mimo represji włącznie z aresztowaniami i zwalnianiem z pracy, 13. dnia każdego miesiąca miały miejsce różne demonstracje. Stan wojenny został zawieszony z końcem grudnia 1982 roku, całkowicie zaś zniesiony dopiero 22 lipca 1983 roku. Jednak w powszechnym odczuciu społecznym zakończył się nie po 586 dniach, lecz dopiero w roku 1989, z chwilą transformacji ustrojowej w Polsce.

p