Na trop afery wpadli pracownicy Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. Zwraca on firmom przewozowym koszty biletów ulgowych. Roczne dopłaty sięgają 40 mln złotych. Dostaje je prawie 60 przewoźników. Jak pisze "Dziennik Wschodni", najwięksi miesięcznie mogą otrzymać nawet 250-300 tysięcy złotych.

Reklama

"Nabraliśmy podejrzeń co do działalności jednej z firm i poprosiliśmy Zarząd Województwa o kontrolę" - mówi "Dziennikowi Wschodniemu" Michał Tyburek z Urzędu Marszałkowskiego. Chodzi o firmę obsługującą trasy w okolicach Lubartowa i Puław.

Te podejrzenia to odkrycie, że przewoźnikowi zwracano koszty ulg dwukrotnie. Pieniądze dostawał od gmin, ale nie przeszkadzało mu to, by występować też o dopłaty do Urzędu Marszałkowskiego.

Sprawę od dłuższego czasu bada na polecenie prokuratury CBA. Zajmują się nią też urzędnicy. "To wyjątkowo mozolna praca. Trzeba przejrzeć wszystkie bilety, jednorazowe i miesięczne i porównać je z umowami zawartymi z urzędem" - tłumaczy gazecie urzędnik zajmujący się sprawą. "Takich nieuczciwych przewoźników może być więcej. Mogą wyłudzać potężne kwoty. Jednak sprawdzenie całej działalności i to każdego z nich jest praktycznie niemożliwe" - dodaje.

Podejrzewana firma nadal dostaje dopłaty. Ma bowiem podpisana umowę i nic jej jeszcze nie udowodniono. Właściciel twierdzi, że cała afera to efekt błędu jego pracowników.

Tymczasem są już pierwsze efekty kontroli w Urzędzie. To oszczędności. Firmy przewozowe ograniczyły bowiem liczbę składanych wniosków o dopłaty do biletów ulgowych.