Inne

To w Redzikowie, odległym o 6 kilometrów od Słupska, powstanie wkrótce tarcza antyrakietowa. Mieszka tam blisko 800 osób. Niespełna kilometr od ich domów Amerykanie będą trzymać 10 antyrakiet Ground Based Interceptor. Większość z redzikowian nie może doczekać się przyjazdu amerykańskich żołnierzy.

Reklama

"Mnie to nie przeszkadza. Tarcza antyrakietowa zapewni nam przecież bezpieczeństwo. Dzięki niej Polska będzie nie do ruszenia. Jestem dumny z tego, że tarcza powstanie w Redzikowie" - mówi "Faktowi" Wacław Hoppe.

Jego sąsiedzi również liczą, że wieś się wzbogaci dzięki płynącym do niej dolarom. "Na pewno chętnie będą kupować polskie produkty. Dzięki nim interes się rozkręci" - mówi Justyna Wroniszewska, ekspedientka w miejscowym sklepie. Inni chcieliby, żeby we wsi za dolary zorganizowane zostały zajęcia dla dzieci, powstał klub garnizonowy, zbudowany został chodnik do Słupska.

Obawiają się tylko jednego - nocnych manewrów i huku wystrzałów. Chociaż, jak przypomina "Fakt", do żołnierzy, samolotów i rakiet są przyzwyczajeni. Przez ponad 70 lat miejscowe lotnisko było wykorzystywane do celów wojskowych, a nad głowami redzikowian latały uzbrojone samoloty. Wszystko skończyło się pięć lat temu. Od tego czasu wieś jakby wymarła. Wielu ma nadzieję, że dzięki Amerykanom i tarczy się to zmieni.

Tylko Jerzy Wroniszewski, sołtys Redzikowa, trochę narzeka. "Znów czekają nas nieprzespane noce. Samoloty wojskowe strasznie hałasowały" - mówi w "Fakcie". Ale mieszkańcy wiedzą, że to niewielka cena za setki tysięcy dolarów, które wspomogą lokalny budżet.