Zdaniem ekspertów po głośnych w ostatnich dniach upadkach sklepów sirius.pl (jednego z największych i najbardziej znanych w Polsce) oraz japanfoto.pl przyjdą kolejne. Tym bardziej, że e-sklep jeszcze łatwiej zamknąć niż otworzyć, bo aż 42 procent z nich to małe sklepy, które obracają miesięcznie kwotą zaledwie 10 tysięcy złotych. Mogą więc zniknąć z rynku niemal w pięć minut – nie regulując swoich długów, nie oddając pieniędzy.
"Sklepy internetowe to w Polsce biznes, który zmaga się z ogromną konkurencją. Tylko elektronikę sprzedaje już w sieci ponad 5 tys. sklepów i kiedy w czasach spowolnienia gospodarczego popyt na te dobra drastycznie maleje część handlowców nie wytrzymuje" - mówi ekspert od handlu elektronicznego z Politechniki Wrocławskiej Grzegorz Chodak.
Tak było z bardzo znanym, działającym już 10 lat sirius.pl - magazyny firmy zajął komornik, a część klientów do tej pory nie otrzymała zamówionego i opłaconego towaru. I pewnie nigdy go nie zobaczy. Kilka miesięcy wcześniej zamknięto również dwa inne poważne i znane e-sklepy: Hoopla.pl i Vivid.pl. Prawdziwy szok wywołała opisana przez DZIENNIK sprawa firmy japanfoto.pl. Kupił on kilka miesięcy wcześniej towar za granicą, a kiedy euro poszło w górę, okazało się, że na zakupach nie zarobi, ale straci. Sprawą zajęła się prokuratura, bo właściciele firmy uznali, że swoje straty odrobią kosztem kilkuset klientów.
"To wszystko powoduje, że sklepy rozpoczęły prawdziwą walkę o klientów" - mówi Chodak. Dowodem jest merlin.pl, który drastycznie obniżył ceny swoich produktów. "Walkę, którą nie każdy przetrwa" - dodaje.
Klienci, którzy decydują się na tańsze zakupy w sieci, mogą niestety paść ofiarą przeinwestowania i bankructwa. Można jednak się przed tym ochronić. Eksperci radzą, aby bezwzględnie zakupy robić z rozwagą, dokładnie śledzić, co dzieje się z zamówionym towarem, oraz żądać wysyłania towaru za pobraniem.