Włodzimierz Strzelczak z Warszawy, który od lat zajmuje się remontami mieszkań, narzeka na brak klientów. "Jeszcze we wrześniu nie wiedziałem, w co ręce włożyć, a mój telefon nie milkł nawet na pięć minut. Klienci byli gotowi na mnie czekać nawet osiem tygodni. Choć sezon jeszcze się nie zaczął, to już wiem, że w tym roku zleceń będzie co najmniej o połowę mniej" - mówi DZIENNIKOWI Strzelczak.
>>>Polacy najbardziej boją się bezrobocia
W takiej sytuacji jest większość ekip budowlanych. Z badań przeprowadzonych na tysiącu firm przez portal Kurierbudowlany.pl wynika, że aż 58 proc. z nich straciło planowane na ten rok zlecenia. Deweloperzy z kolei przyznają, że w dużych miastach wstrzymali praktycznie wszystkie nowe inwestycje.
"W tej chwili nie ma sensu budować nowych mieszkań, bo i tak nic się nie sprzedaje" - mówi DZIENNIKOWI Jacek Bielecki z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
W tym roku firmy działające w budownictwie mieszkaniowym według wstępnych założeń miały zarobić w sumie około 60 miliardów złotych. Już jednak wiadomo, że z tej stawki trzeba odjąć co najmniej połowę.
"Jak sytuacja się nie poprawi i banki nie odblokują kredytów hipotecznych, to ekipy budowlane zarobią jeszcze mniej" - twierdzi Bielecki.
>>>Polskę ogarnie rekordowe bezrobocie
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w budownictwie pracuje ok. 400 tysięcy osób. Zdaniem ekspertów związanych z tą branżą - wliczając ekipy działające w tzw. szarej strefie - jest ich co najmniej o 200 tysięcy więcej.
"W tym roku nawet jedna trzecia tych ludzi może stracić pracę" - szacuje Waldemar Mazan, wiceprezes Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości. "Zwolnienia czekają nie tylko w samych firmach budowlanych, ale także u podwykonawców i w hurtowniach budowlanych" - dodaje w rozmowie z DZIENNIKIEM.
Pierwsze cięcia zatrudnienia firmy deweloperskie już mają za sobą: Dom Development rozstał się z 40 pracownikami, a Orco Property Group z 220.