W elektrowni na półwyspie Isle of Grain w południowo-wschodniej Anglii już w styczniu i lutym wybuchały protesty przeciwko zatrudnianiu obcokrajowców. Teraz atmosfera wcale nie jest lepsza. W ręce związków zawodowych dostał się kontrakt jednego z Polaków. Wynika z niego, że emigrant jest zatrudniony według stawki 10 funtów za godzinę. To 4 funty mniej niż zwyczajowo w tej branży płaci się Brytyjczykom. "To oznacza, że Polacy pracują za dużo mniejsze wynagrodzenie. Nie dziwne więc, że to oni są tu zatrudniani, a nie my" - żali się jeden z budowlańców.
>>>Polscy budowlańcy kradną nam pracę
Według GMB w elektrowni pracę dostało już 250 robotników z Polski. Kolejne 250 posad jeszcze nie zostało obsadzonych. "Boimy się, że z powodu różnic w płacach i te miejsca nie przypadną Brytyjczykom. Chcemy, żeby stawki godzinowe były takie same dla pracowników lokalnych i zagranicznych" - mówi dziennikowi "Daily Mail" Tom Hardacre z GMB.
>>>Polacy poskarżcie się na pracodawcę
Także związkowcy z Unite zapowiedzieli, że zwrócą się do głównego wykonawcy inwestycji, francuskiej firmy Alstom, z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Nie przekonują ich zapewnienia ze strony Francuzów, że polscy podwykonawcy, firmy Remak i Zre Katowice, będą zatrudniać wszystkich pracowników na tych samych zasadach, także finansowych.
>>>Wyspiarze coraz częściej atakują Polaków
Pierwsze protesty zapowiedziano w siedzibie urzędu pracy w Kent na 19 marca. Kolejne - już na terenie elektrowni na Isle of Grain - związkowcy szykują na 24 marca.