Pierwszy był RKS Lwów, gdzie był napastnikiem. Potem Spartak i Dynamo Lwów. Po wybuchu wojny zgłosił się na ochotnika do wojska. Potem, gdy nie mógł już grać dla rodzinnego miasta, przygarnęła go Warszawa i występował w Legii. Dla tej drużyny strzelił 34 gole. Na boisku wołano na niego Sarenka.

Jednak największe sukcesy święcił jako trener. Zaczynał od podstaw. Był asytentem w Legii, a następnie poprowadził samodzielnie - Marymont Warszawa, Gwardię Warszawa i Lubliniankę. Potem trenował juniorów i kadrę młodzieżową do lat 23, z którą odniósł wiele sukcesów. Wreszcie przyszła kolej na dorosłą reprezentację. A że wygrywanie miał we krwi, to gdy tylko objął reprezentację Polski, natychmiast dokopał Szwajcarom 4:2. Gdy w 1972 roku zdobył złoty medal olimpijski w Monachium, a na mistrzostwach świata w Niemczech w 1974 r. zajął trzecie miejsce, Polacy zaczęli go nosić na rękach. Wielu specjalistów uważa, że ówczesna drużyna Górskiego była najlepsza na świecie.

Gdy odszedł z drużyny narodowej trafił do drużyn zagranicznych: Panathinaikosu czy Olympiakosu Pireus. W Grecji jest wspominany do dziś. Uważany na całym świecie za wybitnego fachowca. Jego poświęcenie dla sportu doceniło FIFA. Jako jeden z nielicznych (tylko 40 osób) otrzymał złoty medal zasługi FIFA.

Zgadza się z tym Grzegorz Lato, który wspomina: "Miał niesłychaną intuicję i świetny warsztat, ale był przede wszystkim nauczycielem i naszym przyjacielem. Stworzył niezwykłą atmosferę w zespole. Tak bardzo chcieliśmy, aby zobaczył jeszcze mistrzostwa świata" - mówi załamany Lato.

"Przed nami i po nas byli wspaniali polscy piłkarze, ale nie trafili na swej drodze na tak wspaniałego trenera" - powiedział Jan Tomaszewski, bramkarz legendarnej drużyny "Orłów Górskiego".

Kazimierz Górski miał niezwykłe poczucie humoru. Swoją karierę piłkarską rozpoczął pomimo innych talentów, choćby do szachów. Dlaczego nie wybrał królewskiej gry? Bo "bolą od tego pośladki".

Do samego końca nie opuszczało go poczucie humoru i mocne pragnienie życia. Nie odmawiał sobie alkoholu, mówiąc: "Wodę niech piją żaby". Jedna ze starych anegdot mówi, że był plan przemianowania miasta Kazimierz Wielki na Kazimierz Górski.











Reklama