27-letnia Ewa, która uczyła angielskiego w Szangahaju, nie ma wątpliwości - to Wschód jest nadzieją na pracę dla polskiej młodzieży. "Mnóstwo chińskich szkół językowych szuka pracowników. Chińczycy masowo uczą się angielskiego i nie ma żadnego problemu z pracą" - tłumaczy.

Jej pracodawcy opłacili przelot, hotel, dostała specjalnego opiekuna, który zapewniał rozrywki i pilnował, żeby nie było żadnych kłopotów. "Chińczycy obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Bardzo cenią pracowników z Europy" - opowiada. A że nauczycieli brakuje, nawet osoba słabo znająca angielski znajdzie pracę w szkole.

Zresztą Europejczycy w Chinach nie mają trudności ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy. Zarabiają nawet... piciem piwa. Klienci chętniej odwiedzają puby, gdzie są biali. Więc bary wynajmują białych. Nie muszą nic robić, nie muszą z nikim rozmawiać. Mają tylko siedzieć i pokazywać swoje białe twarze. Ewentualnie sączyć piwo.

Zarobić na znajomości chińskiego i japońskiego można oczywiście nie tylko w Chinach czy Japonii, ale także w Polsce. Gospodarka chińska pędzi jak oszalała, chińskie firmy zaczynają się pojawiać w Polsce. Nie mówiąc o japońskich koncernach, które od dawna inwestują w Polsce.