Nie pomogły nawet mediacje z wysłannikami Kościoła. Od godz. 9 w największym na Podhalu szpitalu trwa strajk generalny. Na każdym oddziale została tylko dyżurna pielęgniarka i lekarz. Reszta odeszła od łóżek pacjentów, bo dyrekcja nie chce cofnąć decyzji o dyscyplinarnych zwolnieniach.

Reklama

Chodzi o kilkanaście osób wyrzuconych za zorganizowanie w czerwcu strajku. Protestujący chcą też zablokować kolejne 150 zapowiadanych zwolnień. Tłumaczą, że tym razem nie chodzi o pieniądze, a o solidarność z koleżankami i kolegami po fachu. Jednak… podwyżki płac też chcą. A pacjenci, którzy muszą zostać w szpitalu, boją się o swoje zdrowie.