Cała policja od miesiąca ściga dworcowego menela, który po pijaku napyskował na prezydenta. Sąd już dwukrotnie - drugi raz dzisiaj - rozpoczynał proces Huberta H. i nic, bo oskarżony musi być na sali. A Hubert baluje gdzieś po polskich dworcach i w nosie ma sąd, który zawiesił sprawę, oraz tropiących go policjantów.

Reklama

Żeby więc dać czas tropicielom, prokuratura wpadła na pomysł, że konieczne jest dalsze badanie dowodów. Okazało się bowiem, że Hubert H. obraził nie tylko prezydenta, ale podobno także policjantów, którzy legitymowali go na warszawskim dworcu w grudniu zeszłego roku.

Prokuratura chce zbadać, czy policjanci na pewno czują się obrażeni. Jeżeli potwierdzą to na piśmie, Hubertowi H. będą grozić już nie trzy, ale cztery lata więzienia. I na pewno policja zaangażuje jeszcze większe siły do poszukiwania wroga publicznego.

Reklama