Ks. Jankowski ujawnił całą swoją teczkę. Wymienił wszystkich agentów, którzy na zlecenie mocodawców z komunistycznych służb specjalnych śledzili każdy jego ruch. I nie może już być żadnych nieścisłości. Bo prałat wymienił pseudonimy, imiona ojców i pełne nazwiska wszystkich donosicieli. Wielu z nich to księża. Potwierdziło się, że to właśnie biskup wrocławski Mering był kapusiem.

Wszystkich, których wymienił, poprosił o wybaczenie za to, że ujawnił ich dane. Dodał jednak, że największym pokrzywdzonym w tej całej sprawie jest on sam. Najwięcej słów współczucia miał dla księży, bo według niego, SB zwerbowała ich do współpracy ohydnymi szantażami.

Część agentów ksiądz wymienił tylko z pseudonimów. Jednak obiecał, że gdy tylko dojdzie do ich pełnych nazwisk, ujawni także i te osoby.

Kilku z agentów to: "Szejk" - ks. Wiesław Lauer - wikariusz generalny kurii gdańskiej, "Bronisław" - ks. Tadeusz Hebel z Rumi, "Śląski" - ks. Witold Strykowski, "Karol" - Teresa Glaza, gospodyni Jankowskiego.