Zdaniem Pasierskiego, o odłączeniu pacjenta od aparatury podtrzymującej życie podejmuje zespół lekarzy, a nie pojedyncza osoba. "Gdy życie pacjenta gaśnie, trudno ocenić, czy aparaturę odłączono we właściwym momencie" - podkreślił w "Sygnałach dnia" Pasierski. Dlatego zabijanie pacjentów za to, że nie dali łapówki wydaje mu się mało prawdopodobne.
Z Pasierskim zgadzają się inni lekarze. "O ile - być może - są dowody na korupcję, o tyle zarzut zabójstwa wygląda na razie mało prawdopodobnie" - mówi prof. Wojciech Rowiński, krajowy konsultant ds. transplantologii.
Jego zdaniem, argument szefa CBA, że dr G. miał wysoki procent zgonów pacjentów (30 proc.) jest błędny. "To typowy procent zgonów chorych po przeszczepieniu serca w ciągu roku od operacji! Ponadto u dr. G. mogło umierać więcej pacjentów niż przeciętnie, ponieważ znany był z tego, że podejmował się operacji w przypadkach bardzo trudnych, kiedy inni lekarze nie dawali już szans na powodzenie" - powiedział Rowiński "Gazecie Wyborczej". "Mam wrażenie, że na doktora G. zapadł już wyrok i że obyło się to bez sądu. Ktoś najwyraźniej potrzebował zastępczej afery, żeby się wykazać" - dodaje.
Ale, zdaniem marszałka Sejmu Marka Jurka, aresztowanie Mirosława G. to nie sprawa pokazowa, a jedynie pokazywana i omawiana przez media. Jurek jest zbulwersowany aferą korupcyjną w szpitalu MSWiA.
Z kolei były minister zdrowia Marek Balicki jest zszokowany, że mowa jest o korupcji w szpitalu uważanym do tej pory za wzorcowy. "Jestem również zaskoczony, że sprawa została wykryta tak późno" - powiedział Balicki. Twierdzi, że winne są temu ABW i CBA.