Dramat rozgrywał się na ul. Szpitalnej w Warszawie. Mężczyzna w średnim wieku wyglądał naprawdę na zdesperowanego. Kręcił się po futrynie i od czasu do czasu puszczał się ram okiennych. Wtedy gapie zakrywali oczy i nabierali powietrze w płuca.
Desperat terroryzował okolicę od rana. Z okna wyrzucał meble, książki, ubrania. I groził, że się zabije. Gdy antyterroryści wyprowadzili go wreszcie z kamienicy, krzyczał: "Wolność!" i pokazywał znak zwycięstwa. Teraz niedoszłym samobójcą-anarchistą zajmie się psychiatra.
Rzucam się. Nie ma dla mnie ratunku - krzyczał mężczyzna, który przez pięć godzin, od 7 rano, stał na oknie drugiego piętra starej kamienicy w centrum Warszawy. Wcześniej wyrzucił z mieszkania praktycznie wszystko. Meble i ubrania. Gdy policyjni negocjatorzy uśpili jego czujność, antyterroryści go znienacka obezwładnili.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama