Czteroletni Andrzejek mieszkał z matką na biednym osiedlu. Są tam mieszkania socjalne. Według prokuratury, najpewniej chłopczyk nie wypadł z okna sam. Miała go wyrzucić 23-letnia koleżanka jego matki - Monika P., która była wtedy w mieszkaniu. Kobieta, która była już skazana za posiadanie amfetaminy, pokłóciła się z 25-letnią matką chłopca.

Reklama

Prokuratorzy dotarli do świadka, który we wtorek wieczorem słyszał kłótnię kobiet. Jedna z nich, właśnie koleżanka matki dziecka, miała grozić, że jeśli nie dostanie papierosa, to "coś wyrzuci".

Niestety, na groźbach się nie skończyło. Jak podejrzewa prokuratura, rzuciła się na czterolatka - synka jej koleżanki - i wypchnęła go przez okno. Chłopiec spadł na beton z drugiego piętra. Lekarze reanimowali malucha, jednak bezskutecznie.

Obie kobiety były trzeźwe. Teraz śledczy sprawdzają, czy któraś z nich nie była przypadkiem pod wpływem narkotyków. Jeśli okaże się, że kobieta jest morderczynią, będzie grozić jej dożywocie.

Z danych policji wynika, że matka Andrzejka miała nadzór kuratora - dlatego że źle opiekowała się dzieckiem. Natomiast Monice P. odebrano jej dziecko. Jest w domu małego dziecka.

Reklama