Porywacz w końcu poszedł po rozum do głowy i wypuścił zakładniczki. Te jednak najadły się strachu co niemiara. Myślały, że coś im grozi, bo kierowca miał poważny powód, by znienawidzić urzędniczki. W końcu przyłapały go na chowaniu kasy fiskalnej i ukrywaniu dochodów przed urzędem skarbowym.

Teraz porywczym góralem zajmuje się policja. Oprócz grzywny za brak kasy fiskalnej czeka go jeszcze sprawa karna za porwanie.

Pracownicy skarbówki często jeżdżą osobowymi busami, by z ukrycia sprawdzać, czy kierowcy nie oszukują fiskusa na dochodach. Jeśli znajdują nieprawidłowości, to ujawniają się i spisują na miejscu protokół.